– Byłem kiedyś na sztuce po portugalsku.
– Dlaczego?!
– Bo znajomy Portugalczyk mnie zabrał.
– A wiedział, że nie mówisz po portugalsku?
– Wiedział.
– Najwyraźniej chciał ci przez to powiedzieć, że nie na rozmowach z tobą mu zależy…
– Byłem kiedyś na sztuce po portugalsku.
– Dlaczego?!
– Bo znajomy Portugalczyk mnie zabrał.
– A wiedział, że nie mówisz po portugalsku?
– Wiedział.
– Najwyraźniej chciał ci przez to powiedzieć, że nie na rozmowach z tobą mu zależy…
Tak brzmi połączenie klawesynu z gitarą portugalską w mojej ulubionej suicie francuskiej.
Rabbio owinął się granatowym prześcieradłem z falbankami. Pozdrawiam go z uznaniem:
– O, dzień dobry, babuleńko!
– Babuleńko? Z takimi falbanami?!
– Babuleńko z falbanami!
– Portugalska damo, one lubią granaty!
– Renaty.
– Renety.
– Klapsy.
– A swoją drogą jak już jesteśmy w tematyce sakralnej… Jechałam ostatnio metrem i czytałam O Evangelho segundo Jesus Cristo Saramago. I stałam z tą książką nad zakonnicą. Zdaje mi się, że widziała tylko Jesus Cristo na okładce, bo spojrzała na mnie takim wzrokiem pełnym miłości i uśmiechała się przez całą drogę. Myślę, że gdyby miała świadomość treści tej książki, w oczach miałaby raczej ogniki, parafrazując klasyków.