Archives for posts with tag: mama

– O, są nawet place zabaw dla bąbelków. Tuż pod oknami tych domków wypoczynkowych.

– Coś potwornego. Biedni rodzice nie mają się gdzie schronić przed swoimi pociechami.

– Przeciwnie! Taki plac zabaw to dla mamuś idealne rozwiązanie. Mogą puścić dzieci luzem, a same pogadać w spokoju.

– A że wszystkie mają do powiedzenia mniej więcej to samo, to kiedy jedna mówi, to druga, słuchając, też ma wrażenie, że mówi, i spływa na nią błogość. Prawie taka, jak przy kieliszku białego wina na śniadanie.

– Albo mówią wszystkie naraz, tak jak przecież najbardziej lubią, i żadna nic nie traci, bo mówią to samo, i każda jest szczęśliwa, bo może się wygadać!

– Tylko czasami zapada chwila niespodziewanego milczenia i na moment uświadamiają sobie, że wewnątrz są martwe.

– Myślę w przyszłości o pomocy chorym, bezdomnym zwierzętom…

– No, nieźle. Niedługo zasłużysz na przydomek Kocia Mama. Albo lepiej: Kocia Ciocia. Ciekawe tylko, z czego będziesz żyć. Villas to przynajmniej te jakieś tantiemy miała…

– Ale serio, te koty, które teraz mam, są naprawdę niesamowite, mam z nimi taki kontakt jak nigdy z żadnym zwierzęciem. Założyłbym jakąś fundację, pozyskiwał środki…

– No bo to jest kwestia karmiczna. Wszystkie koty z twojego życia wcielają się w kolejne koty, bo mają dziewięć żyć, i dlatego kolejne egzemplarze są coraz doskonalsze… Ej, mam! Koty plus karma, plus Kocia Ciocia – już wiem, z czego będziesz żył!

– Co, myślisz, że założę restaurację azjatycką? Fakt, te koty będą przyrastać w postępie eksponencjalnym…

– Nieee… Chciałem tylko powiedzieć, że może zostaniesz wróżką. Ale restauracja też spoko.

 

 

– Widziałeś tę Azjatkę? Ma zdjęcie córki na komórce.

– To nic niezwykłego.

– Tak, ale ona ma to zdjęcie przyklejone do obudowy po tylnej stronie telefonu.

– Po prostu dalekowschodnia technika wzniosła tapetę na nowy poziom.

– Nie gadaj. Może ta jej córka nie żyje albo coś.

– Możliwe. Mieli gości i azjatycka surowa mama nie mogła się pochwalić superświadectwem córki, więc ją zabiła.

– I teraz żałuje?

– Nie, przyczepiła sobie, żeby pamiętać, co trzeba będzie zrobić z następną córką, jak nie będzie miała samych szóstek.

– Może. Ale co ona tak krąży wokół tych kwiatów?

– Jesteśmy w hali z roślinami azjatyckimi. Może porównuje z tym w swoim ogródku i zastanawia się, czy wobec faktu, że jej są mniej efektowne, już powinna popełnić samobójstwo, czy jeszcze trochę poczekać.

– Masz strasznie jednostronny ogląd. Ja sobie myślę, że to ważne, żeby trochę poznać ludzi. Wtedy zaraz się na nich inaczej patrzy. Nie dehumanizuje się ich. Nie nienawidzi z góry, za stereotypy i tak dalej.

– Tak, trochę poznać warto. Ale bardziej to już nie, bo wtedy dopiero ma się dobre powody, żeby ich nienawidzić!

– Przychodzi i mówi do mnie „mamuś”, a ja już wiem, co to znaczy. On mówi wyłącznie albo „mamuś”, jak chce kasę, albo „mamo, przestań!”.

– Mojej mamie jakiś czas temu ustąpili miejsca w komunikacji miejskiej. I miała nie lada traumę, bo nie wiedziała, czy wygląda tak staro, czy tak grubo, jakby była w ciąży.

Badajcie się, na Boga! […] Badajcie się, na Boga!

[Irena Santor]

*

Jeśli lek jest stosowany długotrwale mogą wystapić objawy przewlekłego zatrucia kwasem borowym takie jak zaburzenia żołądkowo-jelitowe, zapalenie skóry, zaburzenia miesiaczkowania, niedokrwistość, osłabienie, drgawki i wyłysienie.

[doz.pl]

*

Jeremi wczoraj wypił 10 ml (5 ml soczku jabłkowego + 5 ml wody) i srajkał chyba z 8 razy i to taką dość luźno

[z forum dla mam]

*

Przy pomocy Przedstawicielstw Regionów i Wspólnot Belgii w Polsce oraz naszych pięciu (wkrótce sześciu) Konsulów Honorowych, z siedzibami w rożnych polskich miastach, postaram się jak najlepiej promować nasze interesy i wspólne wartości oraz budować osobiste i instytucjonalne więzy, które pozwolą na polepszenie stosunków pomiędzy naszymi obydwoma krajami.

Raoul Delcorde

Ambasadora Belgii

[list ambasadora Belgii, tutaj]

*

Ludzie oczekują ode mnie czegoś więcej niż od normalnego Kowalskiego, tak? To nazwisko zobowiązuje i jest to bardzo motywujące, ale staram się to oddzielać, bo kreuję swój własny styl i jestem gdzieś tam jakiś inny. Jakoś jestem zupełnie inną personą w tym świecie. Gdzieś tam to innych kłuje w oczy, ale jestem inny – kolorowy!

[Piotr Kukulski]

*

Lek przeciwgrzybiczny dostępny bez recepty

[reklama preparatu firmy Scholl]

Znajomi dość długo starali się o dziecko. Większość ich przyjaciół doczekała się już potomstwa, a oni jakoś nie mogli. Bywając u zaprzyjaźnionych par, bawili się z ich dziećmi, mówiąc o sobie per ciocia, wujek.

Kiedy urodziła się im córka, wielokrotnie przyłapywali się na mówieniu do niej:

– Chodź do wujka na rączki!

– Uśmiechnij się do cioci!

Awioneta, widząc, jak noszę na rękach swoją jamniczkę ikołyszę ją niczym niemowlaka:

– Byłbyś wspaniałą psią mamą.

Wyobraziłem sobie siebie z długimi uszami, ogonem i sutkami w dwóch rzędach, karmiącego szczenięta.

%d blogerów lubi to: