– I jak ci się podobały moje niekończące się zdania rozbiegające się we wszystkie strony?
– Nie no, one miały wyraźną kadencję…
– To dobrze.
– …Po dwóch minutach.
– I jak ci się podobały moje niekończące się zdania rozbiegające się we wszystkie strony?
– Nie no, one miały wyraźną kadencję…
– To dobrze.
– …Po dwóch minutach.
– A jak się nazywa ta pieśń, zaczynająca się od słów „Z gór, gdzie dźwigali”…?
– Nigdy nie pamiętam, sprawdzę. Melodia.
– Melodia? Melodia?! Co to za tytuł! Nie do zapamiętania.To może od razu Muzyczka!
– Granko!
– Granko śpiewanko. A „a ja pierścień dałem” jaki ma tytuł?
– „Pierścień” to chyba Pierścień.
– Tak, Pierścień. A co to jest Hulanka?
– „Szynkareczko”.
– A, no jasne. „Szafareczko”. A to co ma być – Nie ma, czego trzeba?
– „Mgła mi do oczu zawiewa z łona”.
– To się trzeba umyć!
Rabbio opowiadał, jak był kiedyś na spotkaniu towarzyskim w większym gronie z pewnym przewrotnym znajomym, który zobaczył stojąca nieopodal Maję Komorowską, zaczaił się za nią chytrze i zaczął poszeptywać zjadliwie w jej kierunku, ale tak, żeby nie wiedziała, skąd dobiega ten pospieszny, tnący jak brzytwa, napastliwy szept:
– Boga nie ma! Boga nie ma! Boga nie ma…!
Nieszczęsna, chociaż nerwowo rozglądała się dookoła, to nie udało się jej wypatrzeć czarta, co wlewał jej w uszy truciznę tych słów.
Niebawem znajomy zauważył też Roberta Janowskiego. Podszedł więc do niego, pierdnął siarczyście i zapytał tonem niewiniątka:
– Jaka to melodia?
– Daj mi garnek na fasolkę.
– Dam ci miskę, w garnku będzie się gotowała woda.
– A w czym się będzie gotowała fasolka, jak w garnku się będzie gotowała woda.
– Pięknie wariacje tej melodii zaśpiewałeś. Były w stylu, by tak rzec, postbergowskim: nie dotyczyły melodii, nie dotyczyły nawet rytmu. Dotyczyły stroju.
Znajoma opowiada, czemu jej syn jako malutkie dziecko bał się siadać na nocnik:
– Bośmy mu kupili taki motywujący nocnik, który grał melodyjkę. Tam były w środku takie malutkie druciki i jak się nasikało, to zamykał się obwód i grała ładna melodyjka. Ale kiedyś mój syn najpierw zrobił kupę i zrobiło się jakieś zwarcie czy coś, i ten nocnik zaczął burczeć, warczeć i się cały trząść.