– I co, wiesz już, co złego jest w słowie „Murzyn”?
– Tak. To że w ogóle o to pytałem.
– I co, wiesz już, co złego jest w słowie „Murzyn”?
– Tak. To że w ogóle o to pytałem.
– Co ciekawe, ani u nas, ani w Niemczech nie regulują modyfikacji nazwiska w zależności od płci żadne przepisy. Opiera się to wyłącznie na normach językowych.
– Ha! To jestem zdziwiony. Czyli Anna Komorowska ma prawo sobie zrobić dowód na Anna Komorowski? I Anna Grodzki też!
– Nie, bo jej język zabrania. Ale jeśli Polka wyjdzie za mąż za Polaka za granicą, to już może.
– Aha, czyli te normy językowe mają charakter formalny.
– No właśnie nie wiadomo, jak to z nimi jest, tzn. czy mają czy nie mają.
– Czyli „ratunek” dla Grodzkiej to wyjść za zagraniczną lesbijkę, która odziedziczyła po rodzicach lub poprzednim mężu męskobrzmiące nazwisko słowiańskie.
– W sumie tak… Ale Grodzka jest lesbijką?
– Tak! Była heteroseksualnym mężczyzną, a została homoseksualną kobietą!
– A to zboczucha.
– A widzisz! Niektórzy to sobie lubią utrudnić. Czyli w sumie zamieniła kulturowo najlepszy los na taki mocno średniejszy. To w sumie bohaterskie dość.
– Pewnie tak miała od początku. Tylko że tego jej lesbijstwa to nikt nie zauważył nawet.
– No właśnie, szczwana lisica.
– To tak jak prawosławny pedał. Kogo obchodzi, że prawosławny?
– No właśnie. Bo jak czarny, to już co innego. Albo Żyd. To wtedy nie wiadomo, co gorsze.
– Ja myślę, że jeśli czarny pedał, to mało kogo obchodzi, że pedał…
– Ale taki Legierski… Chociaż on półczarny. To i to pedalstwo tak jakoś bardziej znać.
– Byłeś w Senegalu?
– Nie, ale mam miłe wspomnienia…
– Nie zgłębiajmy tematu.
– Tak, tam tylko czarna rozpacz.
– Znacie ten dowcip? Czemu Murzyn nie może być drużbą na ślubie? Bo służba nie drużba.
– Przezabawne. Ale spróbuj zastąpić Murzyna Ukraińcem i ten dowcip staje się zupełnie nie do opowiedzenia.
– Czegożeś nagotował?
– Carbonary. Wyszło wstrętne, odrażające. Smakowało jak makaron z surowym jajkiem i solą.
– A co tam dałeś?
– Surowe jajko i sól.
*
– Mnie też lubisz?
– Ciebie tak lubię, że aż bym się zakrztusił, ale niestety nie mam czym.
*
– No, ten Murzyn.
– Ładny?
– Ładny, tylko mały.
– Mniejsza z tym.
– Kiedyś na Pradze była jedna apteka, gdzie sprzedawał czarny pan, i tam były w asortymencie durexy XL.
– Bo podobno Murzyni mają nieprzyjemny zapach.
– Myślę, że Murzyni pachną raz lepiej, raz gorzej, zresztą tak jak ludzie.