– Gdyby na takim spotkaniu krzyknąć na „Panie profesorze!”, odwróciłoby się pół sali. A ciekawe, ilu by to zrobiło, gdyby krzyknąć: „Człowieku!”.
– Gdyby na takim spotkaniu krzyknąć na „Panie profesorze!”, odwróciłoby się pół sali. A ciekawe, ilu by to zrobiło, gdyby krzyknąć: „Człowieku!”.
– Czyje to? Snijdersa?
– Tak, Snijdersa, wybitnego martwego naturysty.
Pani w szatni przybytku kultury – widząc, że nie oddałem jej razem z kurtką czapki – pyta z naciskiem:
– Czy to w s z y s t k o ?
– Tak, proszę pani. Nakrycie głowy zdejmuję wyłącznie przed Sztuką.
Na wystawie pamiątek po Antoniszu w Zachęcie. Myszor patrzy na chropografy i pantografy-animografy fazujące, dziwaczne ustrojstwa o konstrukcji jak z opowiadań Lema i krzywi się:
– O jej, popatrz, jakie to brudne, wysmarowane.
– No wysmarowane, to maszyny, to musiało jakoś działać, w użyciu było.
– No tak, ale ja myślałem, że to sztuka i w ogóle, i że będzie czyste, i będzie pachniało naturalnymi feromonami od Coco Chanel.
– Skoro fajki leżą tu, to co one tam robią na dworze?
– Stoją. Może robią sobie gelati.
– Lody sobie robią?
– Paluszki rybne raczej.
– Jak to?
– Palcówka na mrozie.
– Oj, ja z innej strony mówię.
– Z innej strony też można.
– Ale ja tak naturalnie!
– No naturalnie, każdy to ma.
– No ale geje?
– Geje mają to nawet bardziej.