– Ta aria nazywa się „Du bist der Lenz”.
– Uczyłem się niemieckiego i znam pierwsze trzy słowa.
– W sensie?
– Du. Bist. Der.
– Ta aria nazywa się „Du bist der Lenz”.
– Uczyłem się niemieckiego i znam pierwsze trzy słowa.
– W sensie?
– Du. Bist. Der.
– Z czego to jest? Ładne.
– Z Uprowadzenia z seraju.
– No, od razu lepiej. Jemu dobrze robił niemiecki tekst. Na muzykę mu lepiej robił.
– Bo on wreszcie chociaż raz wiedział o czym to jest!
Jak jestem online to jestem online, jak nie ma mnie online to nie ma mnie wcale. USA, bas, FACS, szkolenia, nocne rajdy autem, kuchnia molekularna, słońce, spanie, foodtrucki, ŚSSPŻ, DSSSPM, Medfood, Mauricz, ruthless pragmatism.
Poprostu jestem jak każdy – wyjątkowy na swój sposób
Chlopaki, od razu napisze, prosze nie zglaszajcie sie :( Zrobilem cos kiepskiego i w ramach kary, zamiast innych prawnych konsekwencji zgodzilem sie przyjac kare, ze ktokolwiek tu sie zglosi, moze mnie wykorzystac jak chce. ja serio jestem hetero prosze nie zglaszajcie sie :(
Wkurwiaja mnie w gejuchach nizej wymienione :>
– Brak dystansu do samego siebie
– Gdy ktos uwaza sie za boga
– Przeginanie z tolerancja
– Jesli nie wiesz co to zabawa lub smiech
– Gdy ktos nie potrafi wyrazic swojego zdania
– Zgrywanie cnotki
– Glupota
– Brak aspiracji
– Brak wyrozumialosci
– Brak szczerosci
– Falszywosc
– Nadmierne dbanie o siebie
– Zniewiescialosc
– Brak emocji
– Uwazanie ze kutas to cos strasznego i ze nikt tego nie ma
– Brak zaangazowania
– Kaleczenie jezyka
– Porownywanie ludzi
5. Dla chącego nic trudnego
Jestem szkolącym się lotnikiem,
wielbiącym sporty ekstremalne
Jestem osobą wyluzowaną, problemów nie szukam. Chcesz się dowiedzieć więcej to napisz :D Osoby które szukają tylko do stosunku od razu mówię spierda
inna beczka: TAK jestem praktycznie 24h on-line, ale myśl proszę, może pracuje na komputerze i rzadko go wyłączam (dla pseudo-gejów i pseudo-intelektualistów: wyłanczam)
Miej coś w głowie (nie mylić z miej coś w majtkach), wyglądaj jak człowiek, bądź kochany
Szukam kogoś do związku. Bardzo proszę: jeżeli wchodzisz na mój profil pozostaw ślad w postaci komentarza,a na pewno odwdzięczę się tym samym. Jeżeli chcesz mnie pozdrowić, skrytykować itp. to proszę to zrobić w rubryce- komentarze. Tylko jakieś ważne i prywatne sprawy można umieszczać w wiadomościach.
To tyle wstępu. Mam teraz trochę wolnego czasu więc mogę pozwolić sobie na to, aby w końcu uzupełnić swój profil. Szczerze powiedziawszy nie traktuję internetu zbyt poważnie, bo nikogo nie udało mi się tutaj poznać, ale nie znaczy to, że rozpaczliwie kogoś szukam. Traktuję to wszystko z przymrużeniem oka.Bardzo pilne: szukam taniego pokoju w Warszawie. Szukam konkretnego aktywa,który będzie mnie rżnął z całych sił na seks-party, które organizują moi znajomi w weekendy.
ich suche jemanden der sich trauen würde mich unter realen bedingungen hier in deutschland zu kidnappen und als sklaven an einen bodybuilder in polen verkaufen kann der mich als 24/7/365 sex und haussklaven richtig in die versklavung steckt….kein fake oder rollenspiel sondern ernst
spójrz na mnie ; myśl o mnie ;- przyjdź do mnie :-) wxjdz xx mnie
Pod jasnym lecz gasnacym strumieniem światła rozpalasz mnie Obawiam się że nasz cel jest poza naszym zasięgiem Znów POTWORY dziko szaleją w TOBIE Jesteś wyblakły zagubiony… Wieczór przy butelce wina ;)
lets enjoy buddy.I m not a murder or criminal. just a normal guy. who is enjoying being wht he is. why not u guys enjoy.. or at list try me.. aged, ugly, transsexuals. respect u all. not love u all.
Jak przystało osobie z pogranicza ryb i barana: pełen empatii, życzliwości, posiadający angielski tryb życia i zachowania, ciekawski, energiczny, uważający że tylko „ja sam” stoję przed osiągnięciem swojego celu :)
Homoseksualizm jest zaburzeniem polegajacym na byciu wiecznie nieszczesliwym, wylaczajac czas poswiecony na uprawianiu aktow homoseksualnych. Jest to realizacja tylko popedu seksualnego. Uczucia przyjda, ale tylko do siebie i to w samotnosci.
– Nie wiem, co naszło dzisiaj tego motorniczego, ale nie dał ludziom spokojnie wsiąść do metra. Nie trwało to długo, w środku było miejsce, a ten „Bitte zurückbleiben. Bleiben sie zurück! ZURÜCKBLEIBEN, BITTE!”. Więc powiedziałem głośno „Jawohl, Herr Obergruppenführer”. I nikogo to o dziwo nie zszokowało.
– Tu nawet jakbyś zrobił to ubrany w pasiastą piżamę z różowym szalikiem, toby nikt nie zauważył.
– W moim podręczniku do niemieckiego w szkole był niejaki Herr Kaleschke. Do tej pory mnie prześladuje to nazwisko.
– Okropne! Strasznie wschodnioberlińskie. Herr Kaleschke to taki wschodnioniemiecki inżynier. Pracuje oczywiście w fabryce. Mieszka w bloku typu klocek. Jest bogaty, więc ma trabanta i kolekcję kufli piwnych na ścianie.
– Albo uczy zajęć praktyczno-technicznych. Jego hobby to robienie wyklejanek z użyciem tłuczonego szkła. Ma też żonę Hannelore.
– Ona zajmuje się prowadzeniem domu. Jej hobby to stanie w kolejkach i podpierdalanie koleżanek na Stasi.
– A co tu masz?
– Jemiołę.
– Skąd?
– Z drzewa, ścinali znowu.
– O, zdobyczna! Wyłudna! Mejn jidysze mistełe!
– Po angielsku to jest mistletoe?
– Tak. A po niemiecku… Mistel. Tak sobie teraz pomyślałem, że jeśliby potraktować to jako archaiczne zdrobnienie, to byłoby od słowa Mist.
– A co to jest?
– Gnój.
– No właśnie.
– No właśnie? Teraz już rozumiem aluzję!
– I trzeba wsiąść w pociąg na Südkreuz.
– Südkreuz? To nie brzmi jak nazwa dworca, tylko jak odznaczenie za służbę w Afrika-Korps!
– Nie rozumiem, czemu w sztuce tłumaczonej z hebrajskiego na polski bohaterowie rzucają co jakiś czas mazel tov, szalom, a gdy się modlą, to też słowami Szema Israel Adonai Elohenu…. Co mają oznaczać te egzotyzacje? Po co to? No, chyba że w oryginale też używali obcych form i podczas rozmowy wtrącali Alles gute, modlili się, np. Pater noster qui es in coelo… A witali, na przykład, swojskim Heil.
– Ja w ogóle nie przepadam za Weihnachtsoratorium.
– Ja lubię pierwszą kantatę, no, wiesz, Ich heisse frolocket.
I drugie:
Einsam steh’ ich, verlassen,
Kann meine Qual nicht fassen,
Und eine Hoffnung nur
Lächelt dem Troubadour –
Winkt ihm der Liebe Lust
An treuen Liebchens Brust.
Schlägt mir dein Herz entgegen,
Schützt mich des Himmels Segen!
Ach, und das größte Glück –
Strahlt mir aus deinem Blick!
Wonne belebet nur
Den treuen Troubadour.
– O, zobacz, Marlene Dietrich śpiewa Ne me quitte pas. Pewnie po niemiecku. Jakieś Bitte geh nicht hin, czy coś takiego.
– Na pewno!
– Nie idź jeszcze, posłuchaj ze mną. O, masz, bitte, geh nicht fort! Nie idź, Marlene też nie chce. Gib mir deine Hand, ich erzähle dir von dem fernen Land…
– In fernem Land!
– To nie Lohengrin. Słuchaj, to jest o opowiadaniu bajki.
– To opowiadaj.
– Nie, to ty opowiadaj!
– Jutro.
– Morgen?
– Morgen.
– Und morgen wird die Sonne wieder scheinen… O boże, ale mi się smutno zrobiło na myśl o tej pieśni!
Einförmig ist der Liebe Gram,
ein Lied eintöniger Weise,
und immer noch, wo ich’s vernahm,
mitsummen musst’ ich’s leise.
[Friedrich Rückert]
Gorycz w miłości zawsze jednakowa,
tą samą pieśnią pobrzmiewa;
gdy ją posłyszę, ja także od nowa
cichutko muszę ją śpiewać.
[przeł. mrówkodzik]
– To jest piosenka o misiu?
– Nie, o ślicznym chłopięciu i gorących całusach.
– A nieprawda, to jest o futrzanym misiu, słuchaj: fur miś!
– Geografii w podstawówce uczyła nas straszna baba, o nazwisku Buze, które już samo w sobie sugerowało, że czai się w niej zło.
– Stosowała terror i reżim, trzeba było siedzieć prosto i patrzeć przed siebie, i nie wolno było skreślać na klasówkach. Skreślenie, a zwłaszcza przeprawienie złej odpowiedzi na dobrą, traktowała jak błąd, bo jej zdaniem wskazywało to jednoznacznie na ściąganie.
– I na każdej lekcji robiła kartkówkę z położenia geograficznego. Otwierało się atlas na odpowiedniej stronie i oznaczało położenie jakiegoś dajmy na to, miasta. Przy czym nie wolno było go oznaczyć za dokładnie, bo to by znaczyło, że się ściągnęło cyferki z końca atlasu, gdzie były wypisane położenia najważniejszych miast. Trzeba było oznaczać z wystudiowaną niedokładnością.
– I puszczała na lekcjach slajdy. Takie straszne slajdy z lat siedemdziesiątych. Byli do ich obsługi wyznaczeni dyżurni, którzy tracili przerwę przed lekcją i po niej na obsługę prehistorycznej slajdownicy.
– Tak, to była taka wikipedia minus dwa zero.
– Janet Baker jest dla mnie absolutnie niezrównana w tej pieśni. Już w pierwszym wersie wyśpiewuje cały jej charakter, opowiada ten smutek, tę nadzieję na nadzieję.
– To prawda. Ale posłuchaj też sobie wykonania Caballé.
– Nie żartuj, ona nagrała Morgen Straussa?
– Tak, i to kilka razy.
– I może jeszcze zmiksowała te nagrania ze sobą i sprzedawała, do każdej płyty kulka lodów gratis?
– Albo mała paella!
– Co to znaczy riefen die beiden? „Zawołały złowrogo”?
– Nie „złowrogo”, tylko „obie”.
– Aha. Po niemiecku to co drugie słowo brzmi złowrogo.