– A powiedzże no, wiesz, kto to jest McCartney?
– Wiem.
– Cholera, to niedobrze.
– Czemu?
– Bo miałem nadzieję, że cię spytam, a ty z rozbrajającą szczerością odpowiesz, że nie wiesz, a wtedy ja powiem, że cię za to uwielbiam.
– Na pocieszenie dodam, że wiem od niedawna.
– Od bardzo niedawna…?
– Dziś od rana, bo w biurze się dowiedziałem.
– Uff! Jednak cię uwielbiam. Jesteś żywym dowodem na to, że muzyka i kultura popularna nie wszystkim zlasowała mózgi. A kim on tam był dokładnie?
– Jak to?
– Kim on tam był w tym zespole?
– Nie wiem. Ich było czterech, znam ze zdjęć, to jeden musiał śpiewać, drugi grać na gitarze, trzeci na perkusji, a czwarty na… pianinie.
– O, ciekawe! A na czym konkretnie on grał?
– On… McCartney… Nie wiem. Może śpiewał?
– Oni wszyscy śpiewali, o ile się nie mylę, i poza perkusistą, grali na gitarach.
– No co ty! Jak nudno. Same gitary? Słabo.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…