– Ja świtu się trochę boję, bo wiem, że najlepsze się zaraz skończy…
– Nazywam to syndromem słowika-skowronka. Znajomy powiedział, że to cherofobia – strach przed radością. Ale to chyba raczej przyrodzona nostalgia za rzeczami utraconymi w przyszłości.
– W sumie wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. A organizm też musi odpocząć.
– Odpocząć od miłości?! Jasne, wszystko się kończy. Ale zwykle nie naraz. Rzecz w tym, co trwa dalej, kiedy coś innego dobiega konca. Jak się nie ma kotwic, to się bardziej przeżywa tę ulotność. Ja przynajmniej tak miałem.
– Hmm, akurat tu nie miałem na myśli miłości. Ja już dawno jej nie zaznałem.
– Ja miałem na myśli miłość w szerokim sensie. Także bardziej przyziemnym. W i różnym zakresie czasowym. Także in spe.
———————————————————-
* Tytuł wpisu – zob. hasło in spem w słowniczku. A także utracone korzyści potencjalne oraz syndrom słowika-skowronka.
Que no daría yo, por empezar de nuevo, a pasear por la arena de esa playa blanca.
Que no daría yo, por escuchar de nuevo esa niña que llega tarde a casa.
Y escuchar ese grito de mi madre pregonando mi nombre en la ventana mientras yo deshojaba primaveras por la calle mayor y por la plaza.
[…]
Que no daría yo, por escaparme a un cine de verano en donde alguien me diera el primer beso de amor, que no daría yo, por sentarme junto a él en ese parque viendo como se ponía el sol.
Dziś z kolei był mi potrzebny synonim do słowa „piwo”, najlepiej taki zabawniejszy, bardziej wyluzowany. Wśród propozycji, jakie zaoferował mi internetowy słownik, znalazły się:
– Podoba mi się, jak używasz tego sformułowania. Co ono u ciebie oznacza? Chyba to samo kiedyś u nas znaczyło „wiadomo”. Czyli…
– No trudno powiedzieć. Takie ogólne potwierdzenie, że się słucha.
– Albo że się nie słucha.
– Właśnie. Jestem do tego tak przyzwyczajony, że czasem zdarza mi się tak przy ludziach. Ostatnio szefowa zadała mi jakieś bardzo konkretne i niezbyt trudne pytanie, a ja odruchowo odpowiedziałem jej „nie wiadomo”. No i popadła w konsternację, i przestała mnie pytać! Doszedłem potem do wniosku, że to niezły sposób, żeby mieć spokój.
– Ale wiesz, efekt zaskoczenia nie zawsze będzie działał.
Piosenka sprzed lat, tyle wspomnień. Lubię cytować pewien fragment (wytłuszczam, pod koniec), więc chciałem znaleźć całość. Okazało się, że nigdzie na necie nie ma ani tekstu, ani samej piosenki, zatem Vinylek wrzucił ją dla mnie na youtube, a ja przetranskrybowałem pierwszą, lepszą połowę. Polecam gwoli sentymentów.
[Od pewnego momentu, niestety, Funky’ego Filona kojarzono głównie z drastyczną piosenką Chinka Czikulinkazaśpiewaną z… Kają Paschalską. To potknięcie kosztowało Filona karierę hiphopowca, i poniekąd słusznie, bo takiej kryptoksenofobicznej żenady chyba w polskim rapie nie było. Chociaż sama idea piosenki – abstrahując od teledysku, tekstu, wokalu Kai i cody – jest całkiem godna, flow niezły, a sampel przyjemny.]
Jeden pięć zero dziewięć i siedem sześć
To jest data gdy pierwszy raz powiedziałem „cześć!”,
Nie próbuję wcale robić tu z nikogo osła –
W tym dniu właśnie moja mama mnie na świat przyniosła.
Wzniosła to sprawa i fakt oczywisty,
Że zamieszkaliśmy w pobliżu Wisły
Na Żoliborzu, in the place to be, Super real motherfucker Funky Filon MC.
Przepraszam za lakoniczny charakter wypowiedzi,
Ja dobrze widzę, kto na mych koncertach siedzi:
Po prawej stronie zgredzi, a po lewej siedzi młodzież
(Zazwyczaj ubrana w sportową odzież).
Hiphop po polsku to jest fantastyczna sprawa,
Naprawdę, wierzcie mi, ja kitu wam nie wstawiam,
Bo z układania rymów może fajna wyjść zabawa,
Nawet gdy ojczysta mowa chwilami nie pasuje
Do murzyńskiej formy zwanej rapem – ja się nie denerwuję,
Lecz próbuję w myśl zasady starej, wszystkim znanej,
Posłuchajcie uważnie, przyjaciele moi ano,
Że Polacy nie gęsi, bo swój język mają.
Na ten pomysł wpadłem, gdy obudziłem się dziś rano,
I mówię teraz to, co w szkole powtarzano:
„Kto nie ryzykuje, ten w kozie nie siedzi”.
Wiedzą o tym nawet wszyscy moi sąsiedzi.
Ja rapuję od dawna, nie mam nic do stracenia,
Jestem nowy w branży, lecz mam coś do powiedzenia.
Ani ze mnie gangsta, ani wierszokleta,
Nie bawią mnie używki, bo to zwykła jest tandeta.
Wiem, że pewnych rzeczy w życiu nigdy nie zrobię – Nie robię, bo nie lubię i nie lubię, bo nie robię.
Chcę zbić fortunę, w związku z tym dbam o zdrowie
Jak Blejk i Krystal Karingtonowie.