– Ty jutro wstajesz koło dziewiątej, nie? Na którą nastawiasz budzik?
– Na ósmą czterdzieści dwie.
– Czemu akurat tak?
– Nie lubię pełnych godzin.
– Ale dlaczego właśnie ósma czterdzieści dwie?
– No bo osiem przez dwa to cztery, a cztery przez dwa to dwa.
– A gdyby to miała być dziewiąta, jakbyś to policzył?
– Tobym ustawił na dziewiątą siedemnaście.
– Czemu?
– Bo nie lubię, jak mi się powtarzają cyferki.
– Ale konkretnie dlaczego dziewiąta siedemnaście?
– Dziewięć plus jeden plus siedem daje siedemnaście, a cyfry siedemnastki sumują się do ósemki. Lubię, jak się sumuje do ósemki.
– A gdyby to była dziesiąta?
– To ustawiłbym na dziesiątą zero jeden.
– Ale tutaj się przecież powtarzają.
– Tak, ale to jest lustrzane, to co innego.
– Myślałem, że ten twój system jest bardziej przewidywalny, a on jest strasznie uznaniowy.
– To ma charakter estetyczny.
– Jak to?
– No, żeby nie było tak banalnie. Czynność wstawania o określonej godzinie jest na tyle dojmująco banalna, że upiększam przynajmniej to, na co mam wpływ.