– O, więc jesteś Kurpsiem!
– Tak… Chociaż W gwarze kurpsiowskiej słowo „Kurp” uważane jest za obraźliwe.
– No to jak na nich mówić, żeby nie urazić?
– Oni sami na siebie mówią Puscaki.
– A kobiety?
– Puscanki…
– O, więc jesteś Kurpsiem!
– Tak… Chociaż W gwarze kurpsiowskiej słowo „Kurp” uważane jest za obraźliwe.
– No to jak na nich mówić, żeby nie urazić?
– Oni sami na siebie mówią Puscaki.
– A kobiety?
– Puscanki…
– Akurat doktoranci nie prowadzą zajęć za darmo, tylko w zamian za to, że w odróżnieniu od większości swoich kolegów z zachodu, nie muszą zaciągać kredytów, żeby w ogóle móc swoje studia odbyć. To, że nie ma sensownego systemu stypendialnego, to inna sprawa i oczywiście woła o pomstę do nieba.
– Np. we Francji wcale nie trzeba zaciągać kredytu, żeby zrobić doktorat … I zajęć za darmo też nie trzeba prowadzić.
– O ile się nie mylę, we Francji również nie płaci się za wszystkie niezbędne leki przepisane przez lekarza. Jaki wniosek natury ogólnej chciałaby Pani wyciągnąć z tych dwóch oderwanych exemplów?
– Odnoszę się po prostu do tego, co Pan napisał wcześniej: że „doktoranci nie prowadzą zajęć za darmo, tylko w zamian za to, że w odróżnieniu od większości swoich kolegów z zachodu, nie muszą zaciągać kredytów, żeby w ogóle móc swoje studia odbyć”. Podałam przykład kraju, w którym jest inaczej. Naprawdę nie wiem, czemu Pan pisze do mnie uszczypliwym i pełnym poczucia wyższości tonem – ja się nie wyzłośliwiałam, a poczucie wyższości nie jest niczym uzasadnione – zapewniam Pana.
– Nie no, przepraszam; drobna uszczypliwość była, zgoda. Warta zresztą argumentu z Francji. Ale ton pełen poczucia wyższości? Nie wiem, czy miałaby się ona przejawiać. Uderz w stół? Tak czy inaczej nie przyszło mi do głowy, że taka wypowiedź może kogoś urazić. Jeśli tak się stało w Pani przypadku, to ubolewam i zapewniam, że nie mam żadnych powodów ogólnych ani szczególnych, żeby się czuć od Pani lepszym.
– Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie odpowiedziałby mi Pan takim tonem i takimi słowami, gdybym była mężczyzną – czytając Pana post, poczułam się tak, jakby uważał mnie Pan za jakąś zabawną paniusię, która sobie coś tam bredzi od rzeczy o Francji i pewnie nawet nie bardzo wie, co to są „exempla”. Co ciekawe, nie zetknęłam się do tej pory z taką niczym nieuzasadnioną uszczypliwością i protekcjonalnym tonem ze strony mężczyzn, którzy nie są Polakami.
– Oto – jako zdeklarowany od lat gej, poeta, bywalec parad równości i manif, filosemita, kosmopolita, ignostyk, do tego prawie niewychodzący z opery – poczułem się przez chwilę tak stereotypowym, heteronormatywnym polskim maczo, że nie wiem, czy bardziej mam się bać, czy podniecać.
– Ciocia poprosiła kiedyś babcię o coś do picia. Dostała szklankę, napiła się i wykrzyknęła: „Woda?! Co to ma być! Wodę to u mnie piją zwierzęta!”.
– A ja kiedyś zapytałem babcię, czy ma colę, bo whisky to wiadomo było, że ma. Powiedziała, że ma, więc poprosiłem o whisky z colą. Na co ona zmartwiała i z oburzeniem wycedziła: „Whisky z colą. Whisky z colą! Whisky z colą to kurwy w Niemczech piją!”.
– Jjjuż! Obraziłem!
– Kogo?
– Ja!
– Kogo?!
– Siebie!
– A wyobrażasz sobie mnie z nim?
– Ciebie mogę sobie wyobrazić z kimkolwiek!
– To ma być komplement?
– Tak, bo jesteś taki… pojemny.
Tworzenie: (bez tematu)
[złowróżbno-obraźliwy komunikat, który program pocztowy wyświetla mi w polu tytułu]
– A jadłeś kiedyś racice…?
– Co?! O co ty mnie pytasz!
– No wiesz, je się świńskie racice…
– Sam jesteś świński, nawet gorzej… Tacy jak ty… Świnie świniom zgotowały ten chlew!
– Coś wspaniałego, okrągłe i mieściły się w dłoni. O boże, brzmię jak heteryk mówiący o piersiach. Może wychodzi ze mnie kryptoheteroseksualizm?
– Albo zinternalizowana homofobia.
– No wiesz! Nikt mnie tak nie obraził, odkąd Treliński wystawił Manon!