– I jak się masz po tych operacjach oczu?
– Teraz to ja wszystko widzę. Mógłbym odrzucić kule i iść!
– I jak się masz po tych operacjach oczu?
– Teraz to ja wszystko widzę. Mógłbym odrzucić kule i iść!
– W dobie ruchów antyszczepionkowych choroby zakaźne coraz bardziej stają się problemem okulistycznym.
– Dlaczego?
– No bo na widok tego, co wyprawiają antyszczepionkowcy, lekarze chorób zakaźnych muszą z rozpaczy wydłubywać sobie oczy i wkładać je do dupy.
– „Przechodzimy przez życie z jednym okiem nadmiernie aż wyostrzonym, z drugim ślepym, zaciągniętym bielmem. Wystarczy, by widzieć? Nie, nie wystarczy.” – powiedział Gustaw Herling-Grudziński.
– Nie słyszałem, co mówiłeś. Co ten Grudziński?
– Popatrz, tu jest ten cytat. Zerknij sobie.
– Weź mi przeczytaj, bo nie widzę.
Ogólne zmęczenie i lekkie zmulenie – gratis pod koniec tygodnia i roku.
Towarzystwo podejrzanie atrakcyjnego kolesia, który sam z siebie do ciebie podchodzi – potencjalnie opłacalne.
Padające z jego ust stwierdzenie (po kwadransie rozmowy), że jest bez okularów i ledwo widzi – bezcenne.
– To na przykład też jest chyba Włoch.
– Skąd wiesz?
– Popatrz, jak gestykuluje.
– Aaa, to on te okulary ma po to, żeby sobie oczu nie wydłubać!
– A co to za drzewko?
– Wierzba przecież płacząca.
– A czemu ona płacze na żółto?
– Bo ma zapalenie spojówek. A gdyby na zielono, toby cię nie zdziwiło?
– Bo to taki naturalny kolor.
– Dla łez?!
– Dla drzewka.
Tajemniczy drobnoustrój atakujący gałki oczne rozprzestrzenia się wśród sympatyków PiS-u. Najpierw przejrzała na oczy Staniszkis, teraz Gliński. Konsultant krajowy ds. chorób zakaźnych uspokaja:
– Nie ma powodów do obaw, to odosobnione przypadki. Patogenny mikroorganizm rozprzestrzenia się o wiele za leniwie, by groziła nam epidemia. Nie stanowi on niebezpieczeństwa zwłaszcza dla osób uodpornionych dzięki comiesięcznemu zażywaniu oportunianu konforminy w dawce 500mg+ oraz osób szczególnie narażonych ze względu na ryzyko zawodowe, które profilaktycznie poddano wysokostołkowemu leczeniu przeciwskojarzeniowemu przy użyciu prawoskrętnego targowicyjanu D-serwiliny.
– Jak byłem mały, to miałem leniwe oczko, i żeby mi lepiej widziało, matka zaklejała mi to lepsze i zmuszała to patrzenia tym gorszym. Włączała mi telewizję i mówiła, żebym oglądał. Ale ja tym gorszym okiem nie widziałem, więc podglądałem tym lepszym. I jak mnie przyłapała, to krzyczała i wyłączała telewizję, a ja płakałem. Miałem beznadziejne dzieciństwo.
– A wiecie, że ja mam jedną babcię Chinkę?
– Serio?
– Poważnie. I na dodatek całkiem ślepą!
– Pewnie wszyscy mówicie: „Babciu, to trzeba sobie okulary kupić!”, ale tak naprawdę to ona widzi, tylko się tak mruży…
– Wróciłem do ćwiczenia jogi.
– Jogi? Tak po azjatycku?
– Nie, nie, ja nie znoszę Chińczyków i wszystkich tych skośnych.
– Ja w sumie też.
– Naprawdę?
– Prawie naprawdę, a ty?
– Nie no, ja to tak z przymrużeniem oka.
– Czuję, że dzisiaj z moją robotą będzie zabawnie.
– A dlaczego?
– Bo na tej półce naprzeciwko stoi książka, dość gruba, w żółtej okładce z czarnym napisem, który przeczytałem „POZYTYWIZM”. A teraz widzę, że on jest do góry nogami i w przeciwnym kierunku, i tak naprawdę tam jest napisane „SZYMANOWSKI”.
– Koc też wyjmę, będzie oprzonko pod plecy.
– Właśnie, jak ty nazwałeś poszewkę od swojej ulubionej mojej poduszki? Tę od „flaczka”?
– Wywłoczko.
– Oprzonko, wywłoczko, to co ty jeszcze tam masz?
– Chore oczko.
– Coś mnie tu boli w tym oku, jakaś gradówka, niedajboże.
– Ale przynajmniej nie masz tików nerwowych.
– A ty co masz?
– Z czym?
– Z oczami, wady?
– Zalety!
Znajomy, by zakomunikować, że chyba zrobiła mu się gradówka pod powieką:
– A widać moje oko kaprawe?