– Jezu, jak ona śpiewa. Jak babcia przy kominku.
– To jej standardowe brzmienie przecież.
– Baje smętnie babcia, baje, gdy Alagni już nie staje*.
—————————————————
* Przest. „nie staje kogo, czego” – „brak kogo, czego”.
– Jezu, jak ona śpiewa. Jak babcia przy kominku.
– To jej standardowe brzmienie przecież.
– Baje smętnie babcia, baje, gdy Alagni już nie staje*.
—————————————————
* Przest. „nie staje kogo, czego” – „brak kogo, czego”.
– A tytuł od tej, co sobie „wianeczek zmaczała”?
– Piosnka litewska. „Prawda, matusiu, prawdę wyznać wolę…”
– Nie podśpiewuj tego, nie rób mi ohrwurma, bo znowu będę w rosole.
– Jak to?
– Nie pamiętasz, jak spacerowaliśmy po parku tworkowskim i pruszkowskim, to nie mogłem przestać tego podśpiewywać? Przez kilka godzin. „Prawda, matusiu, prawdę wyznać wolę, jestem zmaczana jak kluski w rosole” i tak na pięćset różnych sposobów.
– A jak się nazywa ta pieśń, zaczynająca się od słów „Z gór, gdzie dźwigali”…?
– Nigdy nie pamiętam, sprawdzę. Melodia.
– Melodia? Melodia?! Co to za tytuł! Nie do zapamiętania.To może od razu Muzyczka!
– Granko!
– Granko śpiewanko. A „a ja pierścień dałem” jaki ma tytuł?
– „Pierścień” to chyba Pierścień.
– Tak, Pierścień. A co to jest Hulanka?
– „Szynkareczko”.
– A, no jasne. „Szafareczko”. A to co ma być – Nie ma, czego trzeba?
– „Mgła mi do oczu zawiewa z łona”.
– To się trzeba umyć!