Archives for posts with tag: pedofilia

– A co to jest ten „wyrok mrożący krew w żyłach”? Aż boję się domyślić, żeby się nie wkurwić jeszcze bardziej.

– Ma zakaz noszenia co strojniejszych fatałaszków i nie będzie mieć królewskiego pogrzebu w katedrze, biedactwo.

– No wiem, ale próbuję sobie wyobrazić coś, co naprawdę można by nazwać „wyrokiem mrożącym krew w żyłach”, bo ten „wyrok” to przecież komedia.

– A kto wie. Może ten straszny wyrok to byłby na przykład dożywotni pobyt w spa z obsługą w postaci efebów? Skoro dla wyznawców kościoła katolickiego okutanie pomnika Jezusa w tęczową flagę to zbrodnia nienawiści, a gwałcenie dzieci jest spoko, to należy spodziewać się wszystkiego.

– Jest w tej wizji jakieś przewrotne okrucieństwo na zasadzie, „dostajecie, co chcecie, tyle, że bez odwołania”. Na przykład Wojtyła, po kres czasu całujący płytę lotniska, jakoś mi się tam podoba.

– Takie malutkie przecudium z muzeum księdza Makulskiego (autentyk) – jego łóżko. Sic, łóżko pedofila. Z laleczką. Na przynętę. I z serwetkami. Jedna na otarcie ust, druga – łez.

– Powinni wypreparować jego penisa i również umieścić w tym muzeum. Doskonale się będzie komponować. Spójność tematyczna gwarantowana.

– Myślę, iż powinien czuwać nad tym ks. Stanisław P., pedofil wyróżniony za swoje czyny przez biskupa Skworca urzędem PENITENCJARZA (spowiednika od najcięższych grzechów) w parafii w Krynicy Zdroju. Dzięki temu z eksponatu wypływałby nieustannie strumień błogosławieństw.

– A nad łóżkiem powinien wisieć pozew diecezji tarnowskiej przeciwko ks. Isakowiczowi-Zalewskiemu oprawiony w ramki. Ale już nie będę podpowiadał bo jeszcze zaproponują mi pracę kustosza tego przybytku.

– „Niejaki Wojtyła”? Czy najlepszym sposobem na zyskanie szacunku jest mówienie bez szacunku o innych? Stać Pana na nieskończenie więcej.

– Wolałby Pan „notoryczny protektor gwałcicieli dzieci”?

– Sexuality expert says parents should ask for consent to change a baby’s diaper.

– Oh boy…

– How dare you say „Oh boy”! You discriminate against „oh-girls”!

 

– Wygląda na to, że w weekendowe wieczory na Piazza Cavour gromadzi się sporo rzymskich chłopców w wieku gimnazjalnym.

– Watykan rzut kamieniem. Pewnie purpuraci mają tu centrum stomatologiczne.

– Jak to?

– No, w sensie, że przychodzą tu wyrywać mleczaki.

 

– Słyszałeś, chcą ograniczyć dostęp do pornografii w Internecie.

– No, wreszcie przestaniemy się wahać co do emigracji.

– Ale tylko nieletnim. Dorośli będą składać jakieś wnioski czy oświadczenia.

– A, to się trzyma kupy: dorośli sobie złożą wniosek, a nieletni pójdą się realizować jako ministranci.

– The word „orifice” must be one of the most disgusting in the English language.

– It’s no better with its Polish equivalent, I guess. It’s otwór, pron. „otfoor”. It sounds ugly and combines the idea of a hole (otwór) and of a big sack (wór), with a dash of something apparently light-hearted (ot = „just”, „as little as this”). It’s almost paedophilia.

– Potwór!

– Which adds to it the pleasant idea of a „monster”. And by the way, thank you, it’s quite flattering.

 

 

– Który ci się bardziej podoba: Bolek czy Lolek?

– Ja nie wiem, który jest który.

– Brunet czy łysy?

– Brunet, łysy jest za bardzo pedo. Brunet to jest Lolek? Bo Bolek brzmi grubiej, nie?

– Ja wiem, który to jest Reksio.

– Sprawdzałem kiedyś, czy formy „przyszłoś”, „robiłoś” są poprawne. No i są, tylko zupełnie nieużywane.

– To tak jak „óśmi”.

– Jak co?

– „Óśmi”, na przykład w zdaniu: „Byli óśmi na mecie”.

– Brzmi dziwnie. W pierwszej chwili usłyszałem „włuś mi”.

– Tak, bez ziąbków.

IMG_2831

Apetyt na dziecko (cz. 1) jest tutaj.

– Kukułki? Raczki? Irysy? Ohyda! Jako dziecko się brzydziłem, żaden obcy pan by mnie na pewno nie wywabił z piaskownicy na takie cukierki.

– No… To są cukierki, od których ja też mam traumę.

– Serio? Brzmi ostro! Dlaczego?

– No bo kiedyś jedząc kukułkę, stanąłem na głowie i wpadła mi do jamy nosowej, a potem mama próbowała mi ją wyciągnąć…

– A czym?

– Ołówkiem.

tropi cielę

– O, popatrz, jaki ładny chłopak!

– Nie za młody…?

– Fakt, myślałem, że ma pięć lat więcej.

– A on ma pięć lat mniej.

– Dzięki twojej ostatniej działalności zainteresowałem się jidyszyzmami. Wiesz, że tego w polszczyźnie jest od cholery?

– Domyślam się, ale nie umiem żadnego wymienić.

– To w większości zapożyczenia leksykalne, typu „bajgiel”, „rejwach” albo „belfer”. Są też charakterystyczne składniowe, mylenie biernika z dopełniaczem w dopełnieniu i tak dalej. Jak w dowcipie o żydowskim pedofilu, który mówi: „Chłopczyku, chcesz kupić cukierek?” Ale i tak najlepsze są w angielskim. To nagłosowe powtórzenie schm- jest właśnie z jidysz!

– Na przykład?

– Na przykład moody – schmoody, albo marathon – schmarathon, Boston – Schmoston.

– Po polsku też tak można! Wrocław – Szmocław, Kraków – Szmaków…

– Warszawa – Szmarszawa? Hm…

– Ale! Katowice – Szmatowice!

– Ha! I Kielce – Szmelce!

– Trafiłem na piosenkę z lat 70., gdzie wokal brzmi jak u małego molestowanego chłopczyka. Odkryłem, o dziwo, że śpiewa to kobieta. Niestety.

 – Zaśpiewałbym sobie jakąś kantatę.

– Ja też.

– Taką kantatę moglibyśmy zrobić.

– Ja bym tym chłopcem mógł być.

– A ja dyrygentem, będę cię bił.

 

[rzeczony chłopiec, którym miałbym być, pojawia się przy 15’55”]

 

Dzieci mają taki okres, że na wszystko mówią „nie”.

Dziecko to diabeł. Jest apofatyczne. Czytałem kiedyś, że diabeł to istota przecząca.

Są dzieci, które nie mówią „nie”…

Przed laty. Rozmawiam z niespecjalnie lotnym, ale za to zalotnym i bardzo urodziwym młodzieńcem. Wypytuje mnie o jakieś bzdury, więc wstępuje we mnie niewielkie zło. Chłopak pyta:

– Ty słuchaj, a ty jesteś gejem czy bi, czy co?

– W sumie gejem, ale trochę bi. To znaczy wolę kolesi, ale lubię dziewczyny też czasem, ale z tych młodszych. Takie, no nie wiem, siedem-osiem lat.

– Aha.

Rozmowa toczy się dalej na inne tematy. Po półgodzinie nieśmiało i z przestrachem koleś pyta:

– Słuchaj, ale jak ty zapoznajesz te dziewczynki…?

Ja miałem ostatnio jedenastoletnią dziewczynę. Tzn. jedenaście lat ode mnie młodszą.

Nie martw się, ja powiedziałem coś kiedyś głośno o moim ośmioletnim chłopaku. Tzn. takim, z którym byłem przez prawie osiem lat.

%d blogerów lubi to: