– Powiedział kiedyś: „Zaczyna zaczynać się przedwiośnie”.
– Tegoroczne już daje. A dokładniej bierze.
– Powiedział kiedyś: „Zaczyna zaczynać się przedwiośnie”.
– Tegoroczne już daje. A dokładniej bierze.
– A cała zabawa w twórczym działaniu polega na trzymaniu wysokiego poziomu cały czas. A przynajmniej na nieschodzeniu poniżej swoich poprzednich dokonań. Trudne to, ale możliwe. Pod warunkiem rzetelnego warsztatu zabezpieczającego przed katastrofalnymi spadkami formy, inspiracji i takich różnych.
– Cieszę się, że dożyłem dnia, w którym mi wreszcie wyjaśniono, na czym polega twórcza zabawa. Poproszę jeszcze o receptę na to, skąd stale czerpać najwyższej próby inspirację i jak ubierać ją w najdoskonalszą formę. Wtedy będę już mógł umrzeć szczęśliwy. I niepotrzebny!
– Hej, co tak patrzysz, stało się coś?
– Zjadłem dużo winogron i jestem taki pełny, że mam znowu ochotę na ciasto.
– Szklanka w połowie pełna czy w połowie pusta?
– Podobny dylemat bywa ze szklankami całkowicie pełnymi. Czy pustymi.
– Byle tylko były całe. Do całych przynajmniej można nalać.
– Z pustego w próżne.
– Z pełnego w puste. A w pęknięte się nie da.
– Powietrzu wisi, czy pęknięte, czy nie.
– To sobie nim oddychaj, a ja się napiję.
– He, co do pęcherza nie będziesz już miał wątpliwości, czy jest pełen czy pusty.
W telewizji produkuje się jakiś nadzwyczaj dostojny mężczyzna w czarnej marynarce ze stójkowym kołnierzem. Z mentorskim tonem współgra włos siwy, okulary potęgują blask światłego wejrzenia. Rabbio, który leży na łóżku tyłem do telewizora, wykręca głowę, zerka i pyta:
– A kto to? Ksiądz Boniecki?
– Nie. To Andrzej Seweryn.
– Nie ma już pełni, ale może zaraz będzie księżyc.
– Ja też się jakoś tak czuję…
– A, bo to pełnia.
– Co pełnia?
– Jest pełnia, była albo będzie pełnia.
– Uuuuu!
– Dupy nie pokazałem, pełni nie ma, a ty wyjesz.