Archives for posts with tag: pies

– Spacer z psem i jakieś śniadanie trzeba kupić.

– Z psem na smyczy? Musi być dłuższa niż dwa metry, bo inaczej nie wolno…

– Ona jest z wolnego wybiegu, jak się wybiega to wraca, co znaczy że kocha.

 – No wiesz, ty + smycz + ona?!

– Nie mam pojęcia, co znaczy Tysmyczona, to jakaś przypadłość?

– Nie, to taka odmiana dziwożony, niebezpieczny demon pra-Słowian!

– Przysłowian! Oni zajmowali się uprawianiem przysłowianizmu, ktoś im darował konie, oni im zaglądali do pyska.

– Konie i do pyska, taaa… To chyba byli parzysłowianie!

– Parzystosłowian w to nie mieszaj, oni się tym nie zajmowali. A słyszał pan kiedyś o parzonej szynce? No kto ją niby wymyślił?

– Co najwyżej o parzonej szyszynce. Sprawia, że zamiast melatoniny wytwarza się melanżtonina i zamiast spać człowiek włóczy się po nocy.

 

 

– A cóż my tu mamy?

– To jest taki Jezus na toście. Tylko że świnia. Z ciasta.

– Ja najbardziej lubię jego wizerunek na psiej dupie. Za każdym razem, jak widzę pieska z podniesionym ogonem, to wypatruję  tego Jezuska.

– Wypatrujesz mesjasza? Od razu widać, że Żyd!

– Partytura Billy’ego Budda jest jakaś taka dziurawa. Jak firanka i to jeszcze pogryziona przez mole.

– Ale to firanka od oficjalnego dostawcy jej królewskiej mości nader miłościwie mu panującej Elżbiety „Hajlowałam za młodu” II.

– Więc może to pozostałe corgi mu pogryzły nuty?

– A wiesz, że on to dziergał przez półtora roku?

– Z czego pewnie rok zajęło mu przebrnięcie przez opowiadanie Melville’a…

– Ale po co spaniel? Nie lubię spanieli.

– Ja też. Moja ostatnia kierowniczka tak wyglądała.

– Nie żebym miał coś przeciwko lesbijkom… Ale muszę przyznać, że większość sytuacji przemocy w klubach, z jakimi się zetknąłem, wiązała się z ich działalnością.

– W sensie?

– No, bo one są bardzo terytorialne i emocjonalne.

– To chyba dobrze?

– No niezbyt, bo wyrywają krany i tłuką sedesy tudzież umywalki.

– Ale dlaczego?

– A bo ja wiem? Lubią, może muszą. Czują, że muszą. W każdym razie czują.

– A ciebie coś złego spotkało bezpośrednio?

– Mnie nie, ale mojego ówczesnego tak, przed laty. Przysiadł się do jednej sympatycznej dziewczyny, rozmawiało im się miło, po czym podeszła jej dziewczyna i zaczęła mu grozić. On to zbył mówiąc, że luz, że gdzieś tam parę stolików dalej jest jego chłopak i nie ma się co czuć zagrożona. No to poszła, a potem wróciła, zrzuciła go z krzesła, a że powiedział jej, co o tym myśli, to przywaliła mu z pięści w oko. Miała pierścionek, więc zalał się krwią, a cały był ubrany tej nocy na biało. Musieliśmy dać taksówkarzowi sto złotych napiwku, żeby w ogóle nas wpuścił do samochodu. I tak to było.

– Wiem, jak to jest. Ja dostałem w łuk brwiowy psim ciastkiem.

– Że co?

– No. Wstałem zalany łukiem brwiowym.

– Będziemy się brandzlować do upadłego tymi pożalsięboże podbojami Piastów i ich państewkiem, które ledwo rozkręcili, to już rozpieprzyli, żeby zapomnieć, że potem przez sześćset lat była bida z nędzą.

– Nie no, jeszcze Jagiellonowie byli.

– No, toć mówię. Połowa XV wieku. Teraz jest prawie połowa XXI.

– No… Gdyby nie Sasi…

– …to tu byśmy szczekali dupami jak na Ukrainie.

W Warszawie na ulicy Wspólnej znajomy napotkał takie oto znalezisko:

wspólna

– Jak to rozumieć?

– Może kluczem jest psia defekacja? Rzeczywistość została tu poniekąd odwrócona: zamiast wiosny, gdy takie efekty najbardziej widać, mamy jesień; zamiast tego, co wychodzi, mamy to, co wchodzi, w nieustającej syntezie przeciwieństw rodem z Kybalionu. Może to dadaistyczne w formie, a konserwatywne, reakcyjne wręcz, w treści oskarżenie świata, w którym wartości uległy odwróceniu? Jednocześnie trudno nie zobaczyć tu aluzji do krzyża – ale zubożonego, pozbawionego ramienia poprzecznego, gdzie słowo stało się pośledniejszym rodzajem ciała, lub wręcz złudzeniem, pustym i bez treści („kiełbasa wyborcza” w sensie lacanowskim?) – w ten sposób transsubstancjacja, zamiast przynosić odkupienie, staje się jałowym gestem, błędnym kołem, skąd trop wiedzie do synkretycznej metafizyki hellenistycznego Trismegistosa, jako naturalnego środowiska takiego dylematu. W tym miejscu ta instalacja od prostej krytyki społeczno-politycznej prowadzi nas do pytań o uniwersalną ontologię na gruncie logiki modalnej w ścisłym kontekście aksjologiczno-deontologicznym. Jak żyć w rzeczywistości, gdzie wraz ze stępieniem „ościenia śmierci” z I Listu do Koryntian w nieunikniony sposób rozkładowi ulega imperatyw kategoryczny, a ambiwalentny symbolicznie pies – symbol wierności, ale i ciemności – wielki zakulisowy aktor tej ikonografii, jawi się jako diaboliczny deus ex machina w świecie bez Boga?

– Kogut jako jeden z symboli narodowych Francji to chyba najszczersza rzecz, jaką Francuzi kiedykolwiek wymyślili.

– Dlaczego akurat najszczersza?

– Bo inne narody mają lwy, czasem skrzydlate, orły, czasem dwugłowe, byki, różne dumne zwierzęta, albo przynajmniej urocze, jak jaskółka, kiwi czy inny rajski ptak. A ci mają koguta. W sumie dość żałosne zwierzę, które głównie bezpotomnie gwałci kury, drepcze w łajnie i drze się głośniej, niż powinno, i nawet latać za bardzo nie umie.

– A widziałeś, że wśród narodowych zwierząt symbolicznych Wielkiej Brytanii jest… buldog?

– To po Churchillu.

bezdo[źródło] [zdjęcie w powiększeniu – mina psa: bezcenna]

Mam wybór: mogę opakować męskość mojego synka w szaty wojownika i zafundować mu miecz. Mogę też zbudować wokół męskości narrację opiekuńczą

[Agnieszka Graff, źródło]

*

A co na ten temat myślą seksuolodzy? Iza Jąderek mówi: – Seks oralny jest jedną z najbardziej przyjemnych i satysfakcjonujących pieszczot dla mężczyzn.

[źródło, podrzucone przez Tajnego D.]

*

Na dramatycznej konferencji prasowej ujawniono jak czołowemu amerykańskiemu profesorowi udało się przywrócić młodzieńczą młodość starzejącej się skórze. […]

Co każe tym komórkom skóry rozpadać się? Nie jest to brak nawilżenia jak twierdzą slogany wielkich firm kosmetycznych. Gdyby tak było potrzebowałabyś tylko mydła i wody, by być wiecznie młoda. […] Ciało w pewnym wieku przestaje produkować ten pokarm dla DNA. Innymi słowy skóra umiera przez śmierć głodową. […]

 Wygładzić warstę szorstkiej, chropatej tkanki skórnej, która latami przykrywała Twój blask piękna. Odżywić wszystkie zmarszczki i linie, tak że zaczną znikać w niezwykle krótkim czasie.

[źródło]

*

Nagrody fundacji Right Livelihood przyznawane są od 1985 roku osobom lub organizacjom, których dorobek nie znajduje uznania wśród członków komitetów noblowskich. Alternatywnego Nobla ustanowił w 1980 roku szwedzko-niemiecki filantrop Jakob von Uexkull.

[źródło]

*

Witaj,
Jak się masz, jak to życie i zdrowie? Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze z tobą. Nazywam się panna Nora, ja zobaczyć dzisiaj swój profil tutaj na i lubię go, dlatego i upuść to kilka linijek słów do was przyjaźń, i wyśle Ci moje zdjęcia po mnie tutaj odpowiadać, czekam na odpowiedź

[ze spamu]

*

Mówi się, że jak chcesz uderzyć psa, kij się zawsze znajdzie. Odwróciłabym to porzekadło: jak masz kij, to zawsze znajdziesz jakiegoś psa. […]

 Tak niestosownie agresywne reakcje wobec kobiet grafomanek mają więc nie tylko wymiar seksistowski, ale także klasowy. Kobiety są nie tylko gorsze jako kobiety, ale również jako reprezentantki gorszego sektora klasy średniej.

[Kinga Dunin, źródło]

*

Skojarzenie współczesnej opery z futuryzmem jest zresztą naturalne. To właśnie w kontekście pierwszej awangardy rodził się nowy gatunek coraz bardziej popularnego dziś eksperymentalnego teatru muzycznego. Rodowód współczesnej opery to więc raczej futuryzm niż weryzm, czyli opera ze szkoły Moniuszki i Pucciniego. Raczej mikrotony Matiuszyna i „Czarny kwadrat” Malewicza, niż motywy przewodnie Wagnera i inscenizowany dramat.

[Monika Pasiecznik, źródło]

 

– Hau.

– Siad.

– Ale ja już siedzę.

– Grzeczny pańcio.

– Znajomi mają w kamienicy mieszkanie o sporej rozciągłości w pionie. Na samej górze mieszka chart, który już dawno temu nauczył się wślizgiwać do szuflady na dole komody, tylko tam chciał spać, więc nie ma rady, śpi w tej szufladzie, tam ma posłanie. Obok psa stoi klatka z papugą, która mu strasznie lubi dokuczać. Więc co jakiś czas udaje odgłos pukania do drzwi, pies wyskakuje z szuflady, jazgocząc, leci na dół, szczeka pod drzwiami, a tam nic. No to wraca do siebie na górę zdziwiony, wsuwa się do szuflady, zasypia, a papuga po chwili znowu do dzieła – tym razem udaje dzwonek do drzwi. Pies jak nie wystrzeli z szuflady, jak nie ruszy pędem pod drzwi – a tam znowu nic, nikogo nie ma, więc pokręci się trochę i wraca zaraz do siebie, i z powrotem układa się w szufladzie. Wtedy papuga złośliwie zaczyna skrzeczeć: „Na spaaacerrr! Na spaaacerrr!”, więc pies uradowany wylatuje z szuflady, machając ogonem radośnie, biegnie do pana, do pani, uszczęśliwiony, że idzie na dwór – a tu znowu rozczarowanie. Właściciele psa i ptaka mają tego dosyć, więc idą co jakiś czas do papugi i na nią krzyczą, to ona w odwecie wyrywa sobie pióra i wygląda szkaradnie.

– A tak poza tym to jutro jadę do domku, bo już dawno nie byłem i chce zobaczyć grubą Dyzię. Jak ostatnio byłem, to jeszcze wyglądała normalnie, ale że została zapłodniona, to nabrała trochę krągłości podobno.

– Kto to jest gruba Dyzia? Jakaś twoja krewna? Koleżanka…?

– Gruba Dyzia to najpiękniejsza suczka we wsi.

– O siostrze byś tak raczej nie mówił…

– Jest brzemienna obecnie, dlatego zgrubła, bo zawsze miała nienaganną figurę. Stężała, ale brzuchem jeszcze po ziemi nie szura.

– Dobrze, że nie szura. Kobieta musi się szanować.

Co ciekawsze frazy, po których trafiano przez wyszukiwarki na mrówkodzika w ostatnich tygodniach. Wytłuszczam co tłustsze.

maksyma taktu

slang pokazać mrowkojada

co oznacza w żargonie młodzieńczym btw

palcowka na mrozie

dupa i dzik

co to znaczy leje jak scebra?

bieda- opowiadanie erotyczne

nie ma sensu kupować kredensu

dildo w kształcie psiego

zboczone wierszyki o myciu rączek

matka spolkowala z synem

porno firanki

łiljam szekspir cytaty

jakby toby

http://www.onet pl pisownia wujek

porno gej z owłosionom klatom, dupą i penisem

długosz fiuta podczas wzwodu

–  Pewien człowiek wyjechał na długo i zostawił starego i chorego owczarka pod opieką przyjaciela. Niestety, pod nieobecność właściciela pies dokonał żywota. Przyjaciel zadzwonił z tą smutną wiadomością i otrzymał instrukcje. Otóż właściciel postanowił był przekazać zwłoki psa wydziałowi weterynarii SGGW i trzeba je było tam zawieźć. Miał do tego celu już przygotowaną walizkę, w którą należało psa zapakować i dostarczyć komunikacją miejską na uczelnię. Przyjaciel więc umieścił psa w walizce i wtaszczył do autobusu, umyśliwszy sobie, że zapytany o to, co przewozi, powie, że komputer (to były lata dziewięćdziesiąte, więc taki sprzęt dużo ważył i zajmował sporo miejsca, wiesz, monitory, nie monitory itp.). I faktycznie, wpadł na znajomego, który zapytał, co tam ma w walizie, więc powiedział, że komputer właśnie. I tak jadą sobie, jadą. A kiedy autobus zatrzymuje się na przystanku i otwiera drzwi, jakiś typ, który podsłuchiwał rozmowę, z przyczajki chwyta walizkę, porywa ją i ucieka w długą, przekonany, że oto zdobył kosztowny sprzęt.

– Skąd wzięliście tego psa?

– A bo kiedyś przyszedł wujek i mówi do mojego ojca: „Masz, ty masz dzisiaj urodziny, a to jest pies, mi dusi kury, to ci dam, a jak nie weźmiesz, to go zastrzelę”.

– Z nami spało sześć kotów i dwa psy i czasem dopchać się do właściwego tyłka było bardzo trudno.

– Ciekawe, nigdy nie pytałem go, czy jego jamnik jest Żydem.

– To by było: nie dość, że jamnik, to jeszcze Żyd.

– Zrobiłeś takie oczy.

– Psie?

– Tak. O, znowu.

– To jest objaw neurologiczny, ale wywołany przez układ krążenia. A zwłaszcza przez jego centralną część.

– Wolę formy bezosobowe, ale po angielsku we wydaje mi się w artykułach okej.

– Jeden taki napisał artykuł, używając we, i się przyczepili w redakcji, bo był jedynym autorem, i kazali zmienić na I.

– Oburzające.

– Też tak uważał. Więc dopisał do autorów swojego psa.

%d blogerów lubi to: