– A ty czemu nie klaszczesz?
– Ja już nie muszę. Już się popłakałem.
– A ty czemu nie klaszczesz?
– Ja już nie muszę. Już się popłakałem.
– Byłem w kinie na trzyipółgodzinnym rosyjskim filmie, w którym nic się nie działo.
– Wyszedłeś?
– Nie miałem jak. Siedziałem w środku rzędu.
– To co zrobiłeś?
– Śmiałem się.
– Czemu?
– Z nudy. A potem płakałem.
– Ze wzruszenia?
– Bo nie mogłem wyjść.
– Ta płacząca ikonka wygląda raczej (zwłaszcza na miniaturce), jakby się śliniła na smutno.
– „Ślinić się na smutno” – bardzo przydatne określenie! Choćby na gorączkę sobotniej nocy. A dokładniej jej ostatni etap, nad ranem, w klubie, gdy nadchodzi last minute i ogólna wyprzedaż.
Vrublini opowiadał kiedyś, że jego babcia ciągle płacze. Jak się okazuje, płacze również dziadek. Vrublini wyjaśnia dlaczego.
A bo płacze, bo chował się w tych ziemiankach na Wołyniu.
A bo płacze, bo byli źli Polacy i byli dobrzy Polacy, tak jak byli dobrzy i źli Ukraińcy.
A bo dostał książkę o Wołyniu i płacze; płacze, że przeżył i może teraz czytać o tym w książkach.
Tylko nie wiem, dlaczego nie płacze, że o tym czyta, bo to chyba niezbyt miłe wspomnienia.
– A więc rozwód.
– Przykro mi, nie wiedziałem.
– Nic takiego. Myślałem, że będę płakać, a będę się płukać.
– Nie wiem, dlaczego się śmiejesz.
– Ja się nie śmieję, ja płaczę przez śmiech.
*
– Jego bym poznał z kilometra, a ciebie ledwo poznaję.
– A jaka różnica?
– Z tobą spałem, a z nim – nie.
*
– Kiedy cię widzę, moje oczy błądzą.
– Jak to?
– Ja już chyba pierdolę, za dużo twojego bloga czytam.
*
– Lepiej nie podchodź. Mam parszywy nastrój. To może być zaraźliwe.
– Ty wiesz, że ja mu wczoraj z rozpędu powiedziałem: „Ładnie kaszlesz”?
– To bardzo w twoim stylu. Że ładnie kaszlesz, że ładnie płaczesz; że ładnie fizjologicznie coś robisz.
– I stoi w tym metrze taki chudy, biedny, blady, w tych okularach większych niż twarz, optycznych, i w koszulince, w kratkę, zestresowany taki, i widać, że to jedna wielka nieśmiałość, niepewność, zagubienie, i nic tylko go wziąć na ręce, na rękach nosić. Płacząc.
– Jęki rozkoszy.
– To ty jęczysz? Słuchasz Parsifala w czasie stosunku?
– Nie, bo wolę być wstrząśnięty zmysłami, a nie odchodzeniem od zmysłów.
– Kiedy po raz pierwszy w życiu podczas strojenia pękła mi struna w moim klawesynie, płakałam przez trzy godziny.
Vrublini opowiada o swojej babci, która ciągle na jakiś temat płacze:
A bo przyjechaliśmy i ona się cieszy, więc płacze.
A bo wyjeżdżamy i ona płacze.
A bo ona jest stara i znów płacze.
[autorką scenariusza, lalek, animacji i lektorką jest Natalia Brożyńska]