– Wyglądam obiadu… uu…uuuuu!
– Ty już chyba umarłeś z głodu, bo wyjesz jak duch.
– Jestem w magazynie, tu czas płynie dwa razy wolniej i dwa razy szybciej jednocześnie, przez co jest się cztery razy bardziej głodnym!
– Wyglądam obiadu… uu…uuuuu!
– Ty już chyba umarłeś z głodu, bo wyjesz jak duch.
– Jestem w magazynie, tu czas płynie dwa razy wolniej i dwa razy szybciej jednocześnie, przez co jest się cztery razy bardziej głodnym!
– To jest mięta z rumiankiem?
– Chyba tak.
– Czy herbata z miętą?
– Nie wiem, może tak.
– To mięta z rumiankiem czy herbata z miętą?
– Kubek i tak jest po kawie, więc i tak czuć kawą!
– Zdarza mi się mylić intuicję z nadzieją. Chociaż mam nadzieję, że tak nie jest, to intuicja podpowiada mi, że tak właśnie jest.
– I co, jak jest?
– Czy ja wiem… W sumie nie wiem.. Wiele rzeczy jest, naraz. Czuję się… Jestem… Rany, może ja właśnie jestem szczęśliwy? Jeśli tak, to to szczęście jest trochę przereklamowane.
[Znalazłem tłumaczenie incipitu tej kantaty na piękną, bodaj XVIII-wieczną polszczyznę, ale nie udało mi się zidentyfikować tłumacza ani, co gorsza, odnaleźć reszty tłumaczenia. A znalezione przeze mnie zdanie brzmi:
Jam dość ci rad ze szczęścia swego]