– Czy nie chciały pan poświęcić trochę czasu tej [mojej] miłej dziewczynie?
– Ja mam…?
– Że się tak wyrażę, od czasu do czasu zamieszać w rondlu, w którym postawiłem na ogniu kiełbasę z kapustą.
H. Mann, Poddany
– Czy nie chciały pan poświęcić trochę czasu tej [mojej] miłej dziewczynie?
– Ja mam…?
– Że się tak wyrażę, od czasu do czasu zamieszać w rondlu, w którym postawiłem na ogniu kiełbasę z kapustą.
H. Mann, Poddany
[…] Diederich miał bowiem taką naturę, że uszczęśliwiała go przynależność do bezosobowej całości, do tego nieubłaganego, gardzącego mechanizmu, jakim było gimnazjum, że władza, owa zimna władza, w której sam uczestniczył, aczkolwiek tylko jako strona cierpiąca, przepajała go dumą. W dniu urodzin wychowawcy udekorowano katedrę i tablicę. Diederich oplótł kwiatami nawet trzcinkę.
[…]
Diederich zdawał sobie sprawę, że wszystko tutaj, traktowanie, fachowe wyrażenia, wszystkie te wojskowe czynności zmierzały przede wszystkim, aby godność człowieka obniżyć do minimum. I to mu imponowało: im gorzej mu było, tym większy czuł szacunek i coś w rodzaju samobójczego entuzjazmu. […]
H. Mann, Poddany
Czy mam zostać generałem i przez całe życie czekać na wojnę, której prawdopodobnie nigdy już nie będzie, czy też w miarę możliwości zostać genialnym przywódcą ludu, kiedy lud tak już dojrzał, że może zrezygnować z geniuszów? Oba pragnienia byłyby romantyzmem, a romantyzm, jak wiadomo, prowadzi do bankructwa. – Buck wychylił jeden po drugim dwa kieliszki koniaku. – Czym więc mam zostać?
„Alkoholikiem”, pomyślał Diederich.
[H. Mann, Poddany]