– I co tam u was słychać? Jak się udał pobyt?
– Angina. I trzy opryszczki.
– U mnie zapalenie zatok.
– Ale po czym to wszystko?!
– Po sześciogodzinnej podróży pierwszą klasą PKP z niedziałającym światłem i ogrzewaniem.
– I co tam u was słychać? Jak się udał pobyt?
– Angina. I trzy opryszczki.
– U mnie zapalenie zatok.
– Ale po czym to wszystko?!
– Po sześciogodzinnej podróży pierwszą klasą PKP z niedziałającym światłem i ogrzewaniem.
– To jest mięta z rumiankiem?
– Chyba tak.
– Czy herbata z miętą?
– Nie wiem, może tak.
– To mięta z rumiankiem czy herbata z miętą?
– Kubek i tak jest po kawie, więc i tak czuć kawą!
– Ale by było, gdyby jury zamiast za godzinę ogłosiło wynik za tydzień. Przecież oni by wszyscy się tam zakisili.
– Gdzie tam! Azjatki wykorzystałyby ten czas do zwiedzenia całej Europy!
– No tak, dwa dni na Francję, jeden na Anglię, jeden na Hiszpanię, ze trzy na Włochy…
– W tym jeden na Rzym, drugi na Florencję, Wenecję, Neapol, Mediolan, Weronę…
– Żartujesz, jaką Weronę!
– No bo tam mieszkał Romeo z Julią przecież.
– Ano tak.
– A trzeci dzień na Sycylię i Sardynię, i może jeszcze Korsykę.
– One w takie miejsca się nie udają, tam nic dla nich nie ma.
– No dobra, to ten trzeci dzień mogłyby poświęcić na Budapeszt, Pragę i Wiedeń.
– Albo na Brukselę, Amsterdam i, rzutem na taśmę, Kopenhagę.
– E tam, do Danii to chyba nie jeżdżą…?
– Oj, jak masz aż tyle czasu, to zwiedzasz wszystko dokładnie!
– Kusi mnie ten Tristan w San Carlo. Poza tym nie widziałeś Neapolu, więc byłaby okazja…
– Ale mówiłeś, że Neapol jest Łodzią Italii.
– Faktycznie, ale wiesz…
– „Zobaczyć Neapol i umrzeć”, wiem.
– Ta, chyba na dżumę. Tam na pewno można jeszcze ją złapać.
– Kurczę, ja wziąłem tylko garść tych cukierków na drogę…
– Nie martw sie, jest jeszcze czekolada, są kanapki.
– O, a gdzie są kanapki?
– W planie.
– Oj, będę jutro niewyspany.
– Oj. Ja ciągle jestem: ktoś się tłucze po nocy, choć nie wzywa pomocy.
– Ja się tłukę i upadlam czasem, widać trzeba. Jadę, jadę. Do domu dojeżdżam. Pić mi się chce i spać, i rozmawiać też, co gorsza, o wzniosłych tematach…
– You have been drinking!
– Oj, no właśnie nie… Na trzeźwo, jak widać, jest nawet gorzej.
Opróżnianie kieszeni, zdejmowanie kurtek, bluz, pasków w porywach do butów, limity na ilość przewożonych płynów i leków. Macanie, przeszukiwanie, prześwietlanie, marsowe miny i szorstkie komendy. Znacie to, prawda? Najwyższe normy bezpieczeństwa w komunikacji lotniczej. Brakuje jeszcze tylko gastroskopii i kolonografii z kontrastem.
A dupa. Dopiero co nieświadomie przeniosłem przez kontrolę NÓŻ CERAMICZNY (wyjątkowo ostry, tego typu), prezent od Żubra. Był na dnie rzadziej używanego plecaka, gdzie został po wyjeździe nad morze ostatniej jesieni. Z powrotem też bym go pewnie przewiózł, ale się w porę zorientowałem i potencjalnie zbrodnicze narzędzie poleciało w luku bagażowym razem z zabójczymi perfumami, morderczą pęsetą oraz pastą do zębów godną Lukrecji Borgii i nizarytów razem wziętych.
————————————————————————-
DISCLAIMER: Niniejsza notatka nie stanowi treści programowej w sensie ustawy o systemie oświaty i nie może być stosowana w szkoleniu terrorystów.