– Popatrz, to jego były, a to obecny.
– Może on jest łowcą posagów?… Albo spadków.
– Popatrz, to jego były, a to obecny.
– Może on jest łowcą posagów?… Albo spadków.
– A panowie się znają?
– Ależ skąd, my się nie znamy.
– Ach, to poznajcie się proszę…
– No przecież, że się znamy!
– A, to przepraszam, zapomniałem. Chociaż w sumie lepiej się poznać dwa razy niż jeden za mało.
– Szklanka w połowie pełna czy w połowie pusta?
– Podobny dylemat bywa ze szklankami całkowicie pełnymi. Czy pustymi.
– Byle tylko były całe. Do całych przynajmniej można nalać.
– Z pustego w próżne.
– Z pełnego w puste. A w pęknięte się nie da.
– Powietrzu wisi, czy pęknięte, czy nie.
– To sobie nim oddychaj, a ja się napiję.
– He, co do pęcherza nie będziesz już miał wątpliwości, czy jest pełen czy pusty.
– A on był do czy po?
– Co?
– Do pięćdziesiątki, czy po sześćdziesiątce?
– Wpół do.
– I tak w ramach planu nieprzedawkowywania koncertów przez pierwsze dwa tygodnie marca z kawałkiem zaliczyłem ich siedem. A przed nami jeszcze Festiwal Beethovenowski i Misteria Paschalia.
– E tam, Beethovenowski liczy się za połowę, dwa koncerty za jeden raz. Tak jak… Seks oralny!
– Heh, dobrze powiedziane. À propos, widziałem ją dziś z bliska. Naciąg jej siada.
– Mąż niedługo jej będzie musiał twarz korbą do kuszy naciągać.