Archives for posts with tag: postmodernizm

– Czy ja naprawdę widzę kolesi śpiewających i tańczących układ choreograficzny z „Taki mały, taki duży może świętym być?” W klubie gejowskim?!

– Co się czepiasz. Myśmy dziś przecież słuchali „Chrześcijanin tańczy”.

– No tak, ale to było z  moim ojcem.

– I to ma być okoliczność łagodząca?

– Nie, bo to było od tyłu…

 

– Słownik w telefonie zaczyna mi tworzyć poezję: „Dla mnie to nie jest, to dla nas, w tym roku na terenie całej masy mięśniowej, i tak się zastanawiam nad morzem w górach…”

– O, prawie jak nowe tomy co poniektórych poetów, tylko za mało trudnych słów.

 – „Zaiste nie ma problemu z ich strony. A czas kiedy to się stało w sumie ponad nami i tak się stało”.

– Nie, chodzi bardziej o słowa typu „postmodernistyczna transgresja hiperrealizmu”.

– Mam nowy telefon. W nim słownik myśli inaczej, ale też ciekawie: „Hiperrealizm nie jest tak jak jest to co się stało z tego powodu w sumie nie ma co liczyć na fachową obsługę klienta”.

– Pełna zgoda. Nie ma co liczyć. Chyba że liczyć wyrazy uznania. Klasyczny postmodernizm: nie ma treści, są tylko komentarze. Jest recepcja. Taka recepcja bez hotelu.

– Postmodernistyczna to się jeszcze bardziej dzieje z moim chłopakiem.

– Co?

– Słownik zasugerował chłopaka, zasugerował to co wszyscy znajomi odradzają.

– I co z tym chłopakiem?

– Nic. To wszystko napisał słownik.

 

– Przestań, on jest po Ikapie! On ma kompetencje interdyscyplinarne i certyfikat z postmodernizmu! Zna się z definicji na wszystkim!

–  IKP-owiec jest zazwyczaj jak człowiek, który mówi: nie umiem za dobrze pływać, ale w liceum byłem trzeci w klasie z biegania, no i  lubię pojechać rowerem na piknik pod miasto, więc będę specjalistą od triatlonu.

 

 

– Ta knajpa jest zbyt serio. Brakuje jej cudzysłowu.

– Powinni puszczać stare hity mix, a nie tylko stare hity.

*

– Potasem się uśmierca.

– Co?

– No tak, podaje się coś nasennego, na przykład etorfinę, a potem wstrzykuje chlorek potasu.

– Chyba chlorek kutasu.

*

– Nie patrz tak na mnie.

– To łamie moje serce?

*

– Ja ci nie powiem.

– Dlaczego nie?

– Bliska ciału koszula.

– Dejaniry chyba.

*

– Tu ktoś napluł. Nie brzydzisz się?

– Ale nie wiem, kto napluł.

– Aha, to nie wiadomo, czy zetrzeć, olać, czy zlizać?

– Wiesz, ja też mam dość lewicowe poglądy, ale takie tępe lewactwo to już przesada.

– A ty co, white power?

– No, w sumie lubię bladych… Chodzi o to, że jak ktoś mówi, że komunizm jest cool, a radzieckie łagry były lepsze od niemieckich obozów, bo tam nie robiono z ludzi mydła na sposób kapitalistyczny, to mu się naprawdę coś pomieszało.

– To nie lubisz „Fiołków”?

– Co do zasady lubię, raz mniej, raz bardziej, skiepściły się. Ale że lubię, nie oznacza, że wszystko naraz i w takim stopniu. To jak z seksem: można lubić, ale to nie musi być orgia na tuzin osób.

– No tak, ja też zaczynam od dwóch tuzinów.

– I słusznie! Łatwiej wtedy zwiać i nikt nie zauważy.

– Żeby zaśpiewać operę w innym języku, to się trzeba uczyć nie tylko nowego tekstu, tylko w ogóle od początku. Taka na przykład Birgit Nilsson śpiewała Zamek Sinobrodego, owszem, ale tylko po niemiecku i po szwedzku.

– Co ty gadasz! Śpiewać węgierską operę po szwedzku to jak wsadzać sobie wibrator w kształcie cipy!

Dochodzę ostatnio do ponurego wniosku, że moja książka habilitacyjna, zamiast dotyczyć postaci pewnego wielkiego Greka w tradycji żydowskiej, powinna raczej być o gejowskich romansach w fantastyce – w ostatnich czasach mam wrażenie, że tych ostatnich czytam znacząco więcej, niż książek naukowych na ten pierwszy temat.

[blog jakiegoś literaturoznawcy, źródło]

*

„I’ve always been fascinated by the spindle hole. Everything on the record’s face conspires to highlight it: the price circles it; the label and the round window in the protective paper envelope echo its shape….

The hole makes no single anatomical allusion. It makes many. It isn’t reductively equal, even in the listener’s unconscious, to any part of the human body. But it has always spoken to me of the emptiness at the center of a recorded voice and the emptiness at the center of a listener’s life and the ambiguities in any sexual body, including a homosexual body, concerning the proper and improper function of orifices.”

[The Queens Throat, Wayne Kostenbaum i Tony Kushner, recenzja tutaj]

*

Porsche nie potrzebuje fortepianu, żeby stworzyć symfonię.

[z blogu o reklamach, tutaj]

*

Lubię zbierać grzyby, jagody, borówki na przykład. To i lubię zbierać bursztyn. To jest przyjemne, jak polowanie.

[Joanna Chmielewska]

*

– Chciałem założyć bloga, ale nie miałem pomysłu – opowiada Rafał [Hetman]. […]Rafał ma 26 lat i zajmuje się promocją.

[wyborcza.pl]

*

Tak bardzo chwalone przez krytyków, melomanów, a przede wszystkim przez współpracujących dyrygentów z całego świata brzmienie i łatwość, z jaką Chór FN interpretuje ogromny wachlarz repertuarowy a capella i oratoryjny od baroku do współczesności – jest dziełem artysty, chórmistrza i dyrygenta, który od 35 lat nieprzerwanie prowadzi zespół. To Profesor HENRYK WOJNAROWSKI.

[filharmonia.pl]

Wayne Koestenbaum, Tony Kushner

– Z rozgryzaniem i rozumieniem Derridy jest jak z wsadzaniem sobie w dupę, dajmy na to, tostera: pewnie da się to zrobić, są też ludzie, którym taki myk może zaimponować. Przy zastosowaniu PR-u popartego odpowiednio skuteczną przemocą symboliczną może nawet dojść do seryjnej produkcji dild w kształcie tosterów, a w pewnych środowiskach  e l a s t y c z n e  podejście do tego rodzaju utensyliów może stać się sinekwanonem. Bo, kurcze, cesarz to ma klawe szaty.

Frazy z wyszukiwarek, po których w ostatnich dwóch tygodniach trafiano na mrówkodzika, co ciekawsze wyróżniam:

 

ślimak ślimak pokaż rogi a jak nie to wypierdalaj

nazwisko wiewióra czy sieę odmienia

kontaminacja obyczajów

seks matki z synem zapladnia kaziroctwo

ona sra na hodniku

popers albo poopers

zlote mysli zalobne    

analiza piczki

limeryk asperger

dalibóg azaliż przeto

stuła na konfesjonale

inkub nawiedzenia

loguje mnie na fellow otwiera stron i mnie wyrzuca

dydona i eneasz william christie postmodernizm

antropologia penisa

grube draq quin

przebranie za lemura

patrzy się na mnie chłopak w metrze

Ostatnie przedświąteczne zestawienie fraz z wyszukiwarek, po których trafiano na mrówkodzika. Nawet z akcentem bożonarodzeniowym!

 

w jakiej kolędzie sa słowa ” betlęta klękają ?

plemniczki

dydona i eneasz william christie postmodernizm

wierszyki o kurduplach

antropologia penisa

biskupi na łamach superexpressu

lumpiary sex kurewki

tańczące mrówkojady w swetrach

funeral blues – wystan hugh auden i co przedstawia ten i co opisuje

dupę wysoko

Chyba znalazłem wreszcie religię dla siebie. Zostanę dyskordianistą. A może… już od dawna nim jestem?

Za wikipedią podaję główne prawdy wiary w ramach tego systemu (zwykle tłumaczone jako Pentachłam, ang. Pentabarf, dosł. Pięciorzyg):

  1. Nie ma Bogini poza Boginią, która jest Twoją Boginią. Nie ma Ruchu Eryzyjskiego poza Ruchem Eryzyjskim, którym jest Ruch Eryzyjski. A każdy Korpus Złotego Jabłka jest ukochanym domem Złotego Robaka.
  2. Każdy dyskordianin powinien używać Oficjalnego Dyskordiańskiego Systemu Numerowania Dokumentów.
  3. Każdy dyskordianin w początkowej fazie oświecenia powinien w każdy piątek udawać się w zaciszne miejsce w celu radosnego spożycia hot doga. Ta ceremonia jest jednocześnie aktem walki z popularnymi, pogańskimi zabobonami: katolickiego chrześcijaństwa (niejedzenie mięsa w piątek), judaizmu (niejedzenie wieprzowiny), hinduizmu (niejedzenie wołowiny), buddyzmu (niejedzenie mięsa) oraz dyskordianizmu (niejedzenie bułek od hot dogów).
  4. Każdy dyskordianin powinien się wstrzymać od jedzenia bułek od hot dogów, albowiem taki był kaprys Naszej Bogini, kiedy zmierzyła się z Afrontem Pierworodnym.
  5. Żadnemu dyskordianinowi nie wolno wierzyć w to, co czyta.

 

Twórca tej religii, Malaklipsa Młodszy, pisał:

Wszystkie twierdzenia są w pewnym sensie prawdziwe, w pewnym sensie fałszywe, w pewnym sensie bez sensu, w pewnym sensie prawdziwe i fałszywe, w pewnym sensie prawdziwe i bez sensu, w pewnym sensie fałszywe i bez sensu oraz w pewnym sensie prawdziwe, fałszywe i bez sensu.

Angielska wikipedia podaje uprawnienia Papieża Kościoła Dyskordiańskiego:

To invoke infallibility at any time, including retroactively.

To completely rework the Erisian church.

To baptise, marry, and bury (with the permission of the deceased in the latter two cases).

To excommunicate, de-excommunicate, re-excommunicate, and de-re-excommunicate (no backsies!) both him-/her-/it-/them-/your-/our-/Him-/Her-/It-/Them-/Your-/Our-self/selves and others (if any).

To perform all rites and functions deemed inappropriate for a Pope of Discordia.

%d blogerów lubi to: