Archives for posts with tag: powiedzenie

– Dzisiaj sobota, imieniny…

– …Kota?

– Nie! Imieniny kokainy!

– Wszystko jedno. Ważne, żeby się rymowało.

 

 

– Jak się nie ma, co się lubi, to się nic nie mówi.

 

– A my byliśmy sobie przedstawieni?

– Nie.

– Szymon.

– Nie, Filip.

*

– Mam tu tylko dwadzieścia.

– Nie martw się, z zawartością spodni to razem czterdzieści.

*

– Jesteś bez sensu.

– Jak to?

– Jak mysz w piździe.

– Aha. A co miałoby tam więcej sensu?

– No chuj!

 

 

 

– Wielcy ludzie przewracają się w grobach!

– W grobach przewracają się tylko ci niewielcy.

 

– Musiałby się wreszcie jakoś otworzyć. Jak to było w tym filmie… „Z zakręconego kurka woda nie poleci”.

– Chyba że ma wyjątkowo sparciałą uszczelkę…

 

– Aktualnie zakrywam nową warstwą farby rysy na ścianach…

– A co, drapiesz je z rozpaczy?

Nein. Dzieją się tu dzikie rzeczy na imprezach muzyków.

– No wiesz co, jak tak można pozwalać gościom na takie rzeczy.

– Jestem dość ugodowy.

– Kto ma miękkie serce…

– Musi mieć twarde żebra.

– Czemu żebra?

– Żeby serce chronić!

 

 

– Raz na wozie, dwa razy pod wozem, a do trzech razy to nie sztuka.

– A ty mi tu znowu o kopaniu gliny.

– No co, nie święci garnki lepią!

-Ta dzisiejsza młodzież. Mało któremu młodemu człowiekowi się cokolwiek chce.

– Może i słusznie. Znasz to powiedzenie: all work and no play makes Jack a dull boy.

– Ja ostatnio częściej obserwuję all play and no work makes Jack a dull jerk.

– Na jego przykładzie widać, że „pozjadać wszystkie rozumy” znaczy nie tylko „uważać się za bardzo mądrego”, lecz także sądzić, że dla innych nic nie zostało.

– Wiesz, jaki jest sposób, żeby się dowiedzieć, ile śpiewaczka ma lat?

– No nie wiem… Jak nie podaje daty urodzenia, to trzeba by zerknąć w biogram, tam będzie pewnie data debiutu, który jest najczęściej pod koniec studiów, czyli w wieku dwudziestu paru lat, i sobie odliczyć…

– Nie; trzeba rozciąć i policzyć słoje.

– I w takich sytuacjach ukrywam smutek, co mi czasami średnio wychodzi. Radość łatwiej ukryć niż smutek, bo radość daje siłę, a smutek ją odbiera.

– Kruk krukowi oka… Jak to się mówiło?

– Kurwa kurwie łba…

– …Nie wykole!

– Coo? To wiewiórka wiewiórce łba nie urwie?

– Mówi, że ja jestem ze wsi, a on sam jest wieśniakiem. Nic tam nie ma, tylko kościół. A jego rodzice mieszkają tak blisko kościoła, że rzucisz kamieniem, to się ksiądz odezwie.

– Tak się zachowują prawdziwi przyjaciele.

– Przez duże „ciele”.

– Tak, myśmy razem całe cielę w soli zjedli.

– Siła w kupie!

– A kiła w dupie.

*

– Szkoda, że musiała iść. W sumie dobrze, że poszła.

*

– Bo widzisz, jeśli zejdzie się z nim na jakiś temat… Ale z nim się nie da zejść na jakiś temat.

*

– Patrz, zdeptałem szkła i nikomu się krzywda nie stała.

*

– Co za tłok.

– A poprzednio? To dopiero było. Tak ciągnęli na schodach, że zlali się z fototapetą.

– Idę spać.

– Spać jak zabity?

– Spać jak dziecko?

– Spać jak zabite dziecko.

W reakcji na verba sentiendi, Tajny D. doniósł, że u niego w domu funkcjonują takie powiedzonka:

*

Masz dreszcze? To cię popieszczę.

*

Coś cię swędzi? Ktoś woły pędzi!

 

Moi rodzice mają różne fajne powiedzonka. Przytaczam dwa, tyleż zabawne, co specyficzne:

*

Mam dreszcze i proszę o jeszcze.

*

Nic nie bolało i jeszcze za mało.

– Ale on pasywny jest.

– Pochyliłbym się nad jego losem.

– A ja bym się chętniej pochylił…

%d blogerów lubi to: