– To był świstoklik. Wiesz, co to jest świstoklik?
– Takie magiczne… Co się zmienia w szczura?
– To był świstoklik. Wiesz, co to jest świstoklik?
– Takie magiczne… Co się zmienia w szczura?
Poleciałem do Londynu, żeby dołączyć do Rabbia, który już tam był w celach wakacyjnych. Miałem znaleźć jakiś hotel dla nas w dzielnicy o dźwięcznej nazwie The Queen, ale miałem problem z dotarciem tam. Wynikał on z tego, że Anglicy wprowadzili ułatwienia licznym Polakom mieszkającym w Wielkiej Brytanii, którzy mają kłopoty z orientacją w terenie i kiepsko mówią po angielsku. Wymyślili mianowicie, że będzie dla nich specjalna infrastruktura autobusowa wyglądające jak warszawska z końca lat 90., a nazwy przystanków będą dostosowane do realiów popularnych polskich seriali, czyli będą brzmiały np. „Leśna Góra”, „Na Wspólnej”, „Rysio z Klanu” itp. Autobusy miały też numery opisane na trzy sposoby. Na przykład linia nr 2 była opisana „DWA/TWO/CAN”, żeby Polak nieumiejący za bardzo czytać skojarzył z prostym słowem, które zna, czyli CAN=PUSZKA.
Nie przemawiał do mnie ten system i nie wiedziałem, jak się w nim nazywa dzielnica The Queen, więc szukałem długo i mozolnie normalnego, angielskiego przystanku dla Anglików. Kiedy wreszcie go znalazłem, okazało się, że Anglicy swoje autobusy oznaczają nie pojedynczymi numerami, tylko zakresem liczbowym, np. 145–216, zastępującym rozpiskę trasy, a na dodatek obok każdej linii umieszczają wielobarwną fotografię przypominającą zdjęcie fotonu wykonane przez fizyków kwantowych. Jej interpretacja zaś ma zasadnicze znaczenie dla właściwego wyboru konkretnego środka transportu.
Wreszcie na chybił trafił wsiadłem do któregoś autobusu i jechałem nim przez okolice przypominające skraj Warszawy od strony Bliznego Łaszczyńskiego sprzed piętnastu lat, który przeszedł potem w coś jakby ponure przedmieścia Łodzi. Działo się to na przedwiośniu albo może późną bezlistną jesienią, zanim spadnie śnieg. Nie wiem, czy miałem szansę gdziekolwiek tak dojechać, bo się obudziłem.
Rabbio opowiadał, jak przed laty poszedł sobie wyrobić kartę biblioteczną w BUW-ie.
Podchodzi do stanowiska, robią mu zdjęcie, pan bibliotekarz drukuje kartę, po czym stwierdza z niezadowoleniem:
– Nie da się.
– Ale jak to się nie da?
– Wygląda na to, że system zaklasyfikował pana jako rekord bibliograficzny.
– Co to znaczy?
– To znaczy, że jest pan książką.
– Ale to co, nie będę miał karty?
– Będzie pan miał kartę, tylko ona nie będzie działać.
– Nie będę mógł wypożyczać?
– Będzie pan mógł wypożyczać, ale karta… Nie będzie robiła „pik”.
Więc którą opcję wybierasz? Szybką i bezbolesną? Powolną i przerażającą?
Czy mozolne tłuczenie kijem po łbie, aż padniesz?
Najciekawsze frazy, po których trafiano przez wyszukiwarki na mrówkodzika w ostatnim miesiącu czy dwóch.
repasator rajstop
łysy z charakterystyczna brodą niemiecki piosenkarz
pragmatyka a prakseologia
miłość ,pieszczoty romantyczność
babuszki ruchane przez dzieci
quam olim abrae promisisti
kobiecy blog dama pikowa wordpress
porno opowiadania o temacie perwersyjne zabawy na wsi
wsciekly jamnik
ropomaciczne wydzielanie u szynszyli
uvivane na butilki
męska sekcja śpiewaków w chórze synonimy
ruchanie małych krasnali
trąbik sfałdowany
W szkole, w której uczy matka znajomego, pewien chłopiec został przyłapany na oglądaniu filmików pornograficznych. Wyjątkowo odrażających i grzesznych. Skonsternowane nauczycielki wezwały jego matkę i zaczęły się jąkać:
– No bo, proszę pani… Jest taka sytuacja, że… Pani syn… On tak jakby… Nie wiemy, jak to opisać… O, to może pani pokażemy!
I pokazały.
– Popatrz, co tu jest!
– Przyrząd, który był w każdym peerelowskim domu.
– Tak, a nigdy nie widziałem, żeby ktoś go używał. To ma jakąś nazwę?
– Szatkownica do jajek, chyba. A popatrz, co tutaj mamy. Wiesz, co to jest?
– Nie mam pojęcia. Repasator do rajstop…?
– Nie, urządzenie do siekania gotowanych warzyw na sałatkę jarzynową.
– Tego też pewnie nikt nie używał.
– No pewnie nie.
– O, ładna dupa.
– A ten jockstrap to co to jest? Po cholerę. Po co to?
– Żeby się nie rozpadła, bo jest już mocno naruszona.
[15:06:03] O.: poczekaj
[15:06:17] O.: może się zorientuję skąd ta woda
[15:12:10] O.: nie wiem skąd
[15:12:18] O.: teraz się nie leje
[15:12:20] O.: nie wiem
[15:12:30] O.: zmywarka już nic prawie nie myje
[15:12:36] O.: więc zmywam w zlewie
[15:12:59] O.: zmyłam godzinę temu, przychodzę a na podłodze kałuża i w szafce kałuża
[15:26:46] O.: no niestety
[15:57:08] P.: any development?
[16:07:28] O.: nie :)
[16:07:37] P.: to dobrze czy źle?
[16:07:44] O.: czytam dialektykę oświecenia
[16:07:48] P.: Don’t
– To co, będziemy się…?
– Okej, ale ty ciebie czy ja mnie?
*
– Korzystaj z sieci, bo połączenia to dużo kosztują.
*
– Idziesz do siebie?
– Tak.
– Nie do mnie?
– Do siebie. Mówiłem, że ja tak nie lubię.
– Tak.
– To znaczy, że w ogóle lubię.
– Co?
– To nie znaczy, że w ogóle nie lubię.
*
– Bycie aktywnym jest łatwiejsze.
– Poniekąd.
– Donikąd?
– Ja to się przy kobietach krępuję mówić o seksie.
– Ale o heteryckim!
– A, heterycki seks to jest tylko teoria.