Archives for posts with tag: PRL

– Jak śpiewała Majewska: „Bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać…”

– Aż trudno uwierzyć, że to była gejowska diwa PRL-u. Z takim patriarchatem na ustach.

– Z patriarchatem parchatem.

– Nie no, mogło być gorzej. Na przykład: „Bo męska rzecz pić i bić, a kobieca dawać żryć…”

– Polski zachłyst współczesną poezją amerykańską jest jak szał na coca-colę za Gierka.

– Ale jest różnica: coca-cola spowszedniała i stała się tym, czym jest, czyli zwykłym napojem. A polscy epigoni poetów amerykańskich wciąż czczą poetycką Hamerykę.

– No. Stawiają na barze szklankę rozgazowanej coca-coli i myślą, że to święty Graal i wszyscy się upoją.

 – I to działa. Kwestia marketingu. Gdyby mieli silniejszą głowę i  mniej smaku, byliby wymarzonymi twórcami reklam.

– Takie numery chyba tylko w Starachowicach. Jako, że chciałem pojechać linią R na piachy (nad wodę) i nie byłem pewny czy dziś kursuje autobus, zadzwoniłem do ZTM. Pan uprzejmie poinformował mnie, że ze względu na pogodę (czytaj brak słońca) autobus dziś nie kursuje. Faktycznie jest fatalna: 24 stopnie i głównie słonecznie.

– Ej, uważaj, bo ci zaraz wlepią specjalną opłatę „klimatyczną” od konserwowanego tam klimatu à la PRL!

To był zawsze jeden z moich ulubionych kolorów. Pod koniec lat 80. trafił do kredek.

– Lata 80. były wszak zapowiedzią dramatu lat 90. …

– Wtedy pojawiło się jeszcze więcej kolorów kredek w drewnianych oprawkach.

– Ja też lubię tę barwę. Ale nasz gust jest cokolwiek niszowy

– Kolor kaki.

– Swoją drogą to dlaczego w PRL-u kredki były takie brzydkie? Przecież to nie była kwestia ceny pigmentów, to nie XVI wiek, żeby za karmin czy indygo płacić fortunę.

– To nie kwestia pigmentów. Po prostu kredki musiały być koloru świata, żeby nie prowokować dzieci do czucia i myślenia. Świat był bury, to i kredki bure.

 

 

– Patrz, walkman Sony. Jako eksponat. Muzealny. Wiesz, co to oznacza.

– Nie, to wcale tego nie oznacza.

– Oznacza, oznacza.

 

IMG_3477

– A Zofia Lissa na przykład we wszystkich scherzach Chopina widziała walkę klas.

– Wygląda na to, że pani Lissa nie była zbyt subtelna.

– Bo za subtelność nie było punktów, a za pochodzenie – tak.

Z uwagi na trudną sytuację budżetu dobę skraca się do 22 godzin, a pozostałe 2 przeznacza się na łatanie dziury. Czarnej dziury w czasoprzestrzeni.

rachunek dób

– Popatrz, co tu jest!

– Przyrząd, który był w każdym peerelowskim domu.

– Tak, a nigdy nie widziałem, żeby ktoś go używał. To ma jakąś nazwę?

– Szatkownica do jajek, chyba. A popatrz, co tutaj mamy. Wiesz, co to jest?

– Nie mam pojęcia. Repasator do rajstop…?

– Nie, urządzenie do siekania gotowanych warzyw na sałatkę jarzynową.

– Tego też pewnie nikt nie używał.

– No pewnie nie.

– Gdzie ja taki halogenek dostanę? Nie mam pomysłu.

– Jak to gdzie, w Sezamie.

– Nigdy tam nie byłem. Boję się tam pójść. Znajomy pytał tam kiedyś o płyn do srebra w moim imieniu, to go prawie te baby, takie w podomkach z włochatymi pachami, zlinczowały. Boję się, że mnie pobiją albo zrobią mi zdjęcie do gablotki „tego klienta nie obsługuje się”.

– Ja nigdy nie miałem problemu z myciem szyi. To jakiś dziwny mit, że to jest nieprzyjemne.

– Może oni próbowali dzieciom w PRL-u wmówić, że to jest niefajne, żeby zużywały mniej mydła, którego nie było.

Ponieważ [zielone warzywa] zawierają chlorofil, który jest niemal identyczny z hemoglobiną.

[Marta Murawska, właścicielka firmy Rawesome, patrz: słowniczek]

*

Współczesne dzieci mają prawie wszystko. Kiedy ma się tak wiele, prawie nic nie cieszy, a wybór staje się udręką.

[Tomasz Jastrun]

*

Jestem za prawdą i równouprawnieniem. Ale nie nagle, nie po 50 latach małżeństwa! Odzwyczaiłem się robić herbatę, kroić chleb. A teraz nie mam wyboru.

[Lech Wałęsa]

*

Największy kłopot jest z choinką. Bo skąd wziąć takie drzewko w Los Angeles? Myślałam nawet o imporcie choinki z Polski.

[Joanna Krupa]

*

Po prostu lądowałem w tym tłoku w poczekalni [przychodni w latach siedemdziesiątych], siadałem z dzieckiem. Wychodziła pielęgniarka. Przechodząc, tak spojrzała, potem wychyliła się z tych drzwi, później przyszedł jakiś pan: „Co pan tu robi? Niech pan pozwoli”, i byłem załatwiony. I tego się nie wymuszało. To było fantastyczne. Teraz to już tak nie działa.

[Bronisław Cieślak, szerzej – a może tylko? – znany jako por. Borewicz]

*

Polityce demokracji absolutystycznej będzie towarzyszyło radykalne poszerzenie praw jednostki. Każdy będzie mógł wziąć ślub z każdym, a rozwody będą przeprowadzane przez Internet.

[Marcin Król w czarnowidzkiej antyutopii na łamach Wprost 51-52/2012]

*

Okazało się, że w archiwum radiowym jest około 900 dotąd niepublikowanych nagrań [moich piosenek]. To tzw. rarytasy.

[Maryla Rodowicz]

 

 

Ciąża powstaje przez zbliżenie się kobiety z mężczyzną, którzy wydzielają plemniki, plemniczki, to znaczy nasiona.

Chciałbym ci powiedzieć, co to jest spółkowanie, no wiesz, no. Zbliżenie to jest dwóch plemników, które w połączeniu powodują ciążę. Jest to reakcja dwóch plemników, po których powstaje jajeczkowanie. A następnie przeradza się w kształt dziecka.

Tatuś daje mamusi ziarenko, które mamusia wychowuje w słoiczku na wacie, i to ziarenko po pewnym czasie się rozrasta, rozrasta i pęka, i tak wszystkie dzieci się wzięły na świecie.

Ja wszystko pamiętam: w brzuszku było ciasno i ciemno i ja już chciałem wyjść na świat, ale nie mogłem, bo jak bym to mamie powiedział? I było ciasno, i było ciągle ciasno i było niedobrze, bo było ciemno, i wcale nie było mi dobrze, a mówić to było bardzo mi ciężko, bo nie mogłem mamie powiedzieć, żeby szybciej zrobili mi tą operację, tej mamie operację, bo ja na mówić, na mówienie to mówiłem tylko „be bbe, ba bu, ba bu”, tak mówiłem.

Narysowałem, jak kobiecie z tyłka wychodzi dziecko.

Tu na tym rysunku widać, jak dziecko wychodzi gardłem.

Lekarz ma taką karteczkę, podpisuje, i wysyła mamę do szpitala. Mama idzie do szpitala. W szpitalu stemplują i podpisują.

Oglądając raz zdjęcia pornograficzne, doszliśmy do wniosku, że rodzenie przez carskie cięcie należy do kobiet porządnych, a rodzenie przez pochwę – do prostytutek.

Mama leży rozebrana, a tata na mamie. A przed tym, zanim się położy tata na mamę, musi tata włożyć pitoka do pipki. Wtedy powstaje zapłodnienie. A jak mama będzie ciągle chodziła pijana, a tata będzie trzeźwy, to wtedy będą mieli dziecko, ale jak wyjmą lekarze te dziecko z brzucha, to ono będzie nieżywe. A jak na przykład mama będzie ciągle trzeźwa chodziła, nie będzie piła wódki, a tata będzie pił, to będą mieli dziecko, i jak wyjmą lekarze z brzucha, to to dziecko będzie zdrowe.

Mężczyzna zapładnia kobietę, dotykając swoimi hormonami do hormonów kobiety.

 

[transkrypcja fragmentów ze słuchu przez mrówkodzika, mogą być błędy]

Władysław Bartoszewski relacjonuje swoją rozmowę z klawiszem w dzień, gdy kończył odbywać ośmioletni wyrok:

Bartoszewski: [podśpiewuje]

Oddziałowy: Taki stary więzień, a nie wiecie, że nie wolno śpiewać?

Bartoszewski: Przepraszam, panie oddziałowy.

Oddziałowy: Wy dzisiaj chyba wyrok kończycie. A za co siedzieliście?

Bartoszewski: Za rzekome szpiegostwo, panie oddziałowy.

Oddziałowy: To ja bym na waszym miejscu nie śpiewał, tylko się powiesił.

Bartoszewski: Tak jest, panie oddziałowy. Ja na pana miejscu też.

 

[cytat za tvn24, notowane na gorąco, może być niedokładny]

%d blogerów lubi to: