– Moja mama, też lekarka, miała za sąsiadkę panią docent psychiatrii z Sobieskiego. Na zewnątrz klatki był domofon, ale od wewnątrz też nie było klamki, tylko taki okrągły uchwyt, i trzeba było nacisnąć guzik na ścianie spory kawałek od drzwi, żeby się odblokowało, i zdążyć otworzyć, dopóki brzęczy. Więc za każdym razem, kiedy pani docent chciała wyjść z klatki, pukała do mojej mamy i prosiła: „Pani doktor” – bo one sobie doktorowały, oczywiście – „Pani doktor naciśnie, to ja sobie wyjdę”. No i moja mama uprzejmie naciskała, a pani docent sobie wychodziła. W którymś momencie mama zaczęła mieć już mieć tego dosyć i nie bez złośliwości zapytała sąsiadkę, czy pomyślała, co będzie, jak kiedyś nie będzie jej, mojej mamy, w domu i nie będzie komu otworzyć, i jak wtedy się wydostanie z budynku. Na co usłyszała pełną zatroskania i lęku odpowiedź: „A wie pani doktor co, ja już od dawna się tego boję…”.
Archives for posts with tag: psychiatryk