– Wstałeś już na dobre?
– Mhm.
– Jak się masz?
– Hm-hm…
– Aha, czyli boli cię gardło.
– Mhm!
– Za każdym razem, jak masz anginę, czuję się jak kobieta w stereotypowym związku: ja napierdalam jak nakręcony, a ty czasem tylko coś odmrukniesz!
– Wstałeś już na dobre?
– Mhm.
– Jak się masz?
– Hm-hm…
– Aha, czyli boli cię gardło.
– Mhm!
– Za każdym razem, jak masz anginę, czuję się jak kobieta w stereotypowym związku: ja napierdalam jak nakręcony, a ty czasem tylko coś odmrukniesz!
– Ja kiedyś dostałem jakąś egipską monetę zamiast pięciozłotówki. Rozumiesz?! 5 ziko w dupę!
– A ona przecież nie jest na żetony!
– Nie. Na banknoty prędzej. Albo AmEx.
– To można też kartą kredytową?
– No przecież piszę, że AmEx spoko. Ale tylko AmEx.
– Faktycznie. Myślę, że można też Mastercard. Wtedy to bez pytania o pozwolenie.
– Idąc tym tropem, mógłby być też Maestro.
– Jeszcze trochę się podzieje w tym kraju i może się okazać, że wkrótce i za Visę nie takie rzeczy zrobimy…
– Nie patrzyłem na MASTERcard i Maestro przez pryzmat aktualnych wydarzeń, a bardziej pod kątem dupy. Oooops. Nie bez znaczenia było też „bez pytania o pozwolenie”.
– No co, master nie pyta.
– Rzeczownik, czy czasownik?
– Rzyć albo nie żyć…
– Po to jest pyta, nie?
– W rzyci samej!
– Widzisz, dolega mi ostatnio intuicja. Rzuciłem sobie słowo na wiatr, a okazałem się Pytą Delficką.
– Pytą? A myślałem, że Lesbią.
Po promocji połączonej z koncertem, w kuluarze, toczą się poważne dyskusje:
– A Word, jak się napisze, że ktoś o coś pyta, to podkreśla słowo „pyta” i wyświetla komunikat: „wskazany wyraz jest uważany za wulgarny”.
– Tak, kojarzę! Kwestię pyty po raz pierwszy przedstawił mi pan Piotr!
W pisaniu czy tłumaczeniu typowych dialogów trudno uniknąć stosowania czasownika pytać, kto by zresztą chciał go unikać. Zatem nie unikam i używam. Na przykład jak w zdaniu:
Jak się czujesz? – pyta Rebeka.
Ilekroć użyję tego czasownika w tej właśnie formie, word sumiennie podkreśla go na zielono i wyświetla następujące pouczenie:
wskazany wyraz jest uznawany za wulgarny.