– Myśmy mieli chyba przyjemność ze trzy razy.
– Pięć.
– Skąd wiesz?
– Jak jest mi dobrze, to liczę.
– Myśmy mieli chyba przyjemność ze trzy razy.
– Pięć.
– Skąd wiesz?
– Jak jest mi dobrze, to liczę.
– To może się napijemy?
– W sumie mamy dobrą okazję. Chociaż to specyficzny napój.
– Czemu?
– Smakuje śmiercią, opowiadałem ci.
– Pachnie niewinnie.
– Fakt. Ale spróbuj, jak smakuje.
– Rzeczywiście, czuć grobem.
– Noo… Jest niesamowita. Lepiej ją pić powoli i w małych ilościach.
– Tak, śmierć trzeba sobie odmierzać po trochu…
– …Bo inaczej zgon następuje od razu.
– Czy on czasem nie ma na imię Karol?
– Tak, ma.
– Ha! Powinien się poczuć skomplementowany, gdyby wiedział, jaką ja mam pamięć do imion.
– Powinien?
– No jasne! Raz, raz!
– Ostatnio nawet zwiałem sprzed, jakby to powiedzieć, ołtarza, to znaczy kiedy już miałem spodnie wokół kostek i fujarę na wierzchu.
*
– Chcesz jeszcze raz?
– Daj.
– Bez reszty?
*
– Czasem się tak zdarza.
– Lepiej, żeby to „czasem” było rzadziej niż częściej.
*
– Nie zapytałeś się, czy możesz się kochać z moim facetem, a numer to wziąłeś!
*
– Hej! Masz może ochotę na seks dzisiaj?
– Ani czasu.