– Z tą złamaną nogą mieszkałem u mojego byłego, bo miałem wannę i schody.
– I to było ci na rękę?!
– No tak, bo on miał windę i prysznic.
– Z tą złamaną nogą mieszkałem u mojego byłego, bo miałem wannę i schody.
– I to było ci na rękę?!
– No tak, bo on miał windę i prysznic.
– Widzę, że dbasz o linię.
– Ta. Linię życia.
– Chciałbym mieć w związku wolną rękę.
– Uważaj, bo zaraz będziesz mieć tylko rękę…
– Co robisz z tą ręką? Masujesz ją czy wycierasz, czy kremujesz?
– Ubolewam.
– Podasz mi poduszeczkę? A nie, nie masz pod ręką, to nie musisz.
– Nie ma problemu. Chętnie się poświęcę dla ciebie jako rekonwalescenta i sięgnę.
– Dziękuję!
– Czekaj, ty tę poduszkę chciałeś na ręce? Myślałem, że pod plecy czy w innym istotnym celu. A ty sobie podłożyłeś pod dłonie?!
– No, bo leżały tak bez sensu, a tak to leżą na poduszeczce.
– To niewidzialna ręka rynku.
– A dajże mi spokój.
– No co, przecież jest. Chyba.
– I co z tego, że ona jest? Bo jest, ale tkwi głęboko w twojej dupie!
– To może nawet lepiej się w takiej sytuacji rozstać. Jeśli można to nazwać rozstaniem.
– Może i dobrze. Mi to nie-rozstanie dało przynajmniej wolną rękę.
– O, zobacz, Marlene Dietrich śpiewa Ne me quitte pas. Pewnie po niemiecku. Jakieś Bitte geh nicht hin, czy coś takiego.
– Na pewno!
– Nie idź jeszcze, posłuchaj ze mną. O, masz, bitte, geh nicht fort! Nie idź, Marlene też nie chce. Gib mir deine Hand, ich erzähle dir von dem fernen Land…
– In fernem Land!
– To nie Lohengrin. Słuchaj, to jest o opowiadaniu bajki.
– To opowiadaj.
– Nie, to ty opowiadaj!
– Jutro.
– Morgen?
– Morgen.
– Und morgen wird die Sonne wieder scheinen… O boże, ale mi się smutno zrobiło na myśl o tej pieśni!
– Masz, dotknij mojej dłoni.
– Wysuszona.
– No, wysuszona. Ja sobie dla ciebie urabiam ręce po łokcie.
– Ooo, jestem ci po łokcie wdzięczny!
Powiedziałam, że do ciebie przyjdę, kłamałam. Powiedziałam, że za ciebie wyjdę, nie wyjdę. Wracaj do roboty i napisz do mnie smsa, bo nie mam już siły rymować. Ence pence, w której ręce? Nie wiem. Obie mam związane.
– Skądś to znam. Widziałem to, tylko jakby w odbiciu lustrzanym…
– Wiem, o czym mówisz.
– Wiem, że wiesz.
– Miłość jest taka chiralna.
Marcinowi Wo rozładowała się komórka, więc prosi znajomego, czy może skorzystać z jego telefonu, żeby wejść na fejsbuka:
– Mogę go na chwilę do ręki wziąć? Będę na twoich oczach nim manipulował.
Tazio chodzi na zajęcia z rysunku, stawia też najpierwsze kroki jako malarz. Pokazuje mi na komputerze obrazy malowane ustami, stopami. Zachwyca się ich zaawansowaniem technicznym:
– Ja tak nie umiem ręką zrobić, a co dopiero ustami czy stopą!
*
Tazio streszcza fabułę filmu Big Love:
– Ona już miała dość takiego życia, że się ruchała z tym i z tym, więc postanowiła się zabić.