– Co ja czytam. Balzak: Piotrusia. Skąd tłumacz wziął ten infantylny tytuł?! Pierrette to nie jest zdrobnienie, tylko forma żeńska od imienia Pierre, tak jak Antoinette od Antoine’a.
– Czyli po polsku „ta Piotra”? Brzmi dziwnie. Ale Piotrusia brzmi co najmniej równie dziwnie! Mógł po prostu zostawić Pierrette i już.
– Najwyraźniej nie mógł. Widzę albowiem, iż Histoire de Gil Blas przetłumaczył jako Przypadki Idziego Blasa.
– Ta, chyba Idziego-dziadziego.
– Dziadziego-dzidziego.
– To już są chyba przejawy jakiejś demencji, cofki w rozwoju.
– Kiedy on to w ogóle tłumaczył?
– Jedno i drugie w latach pięćdziesiątych.
– Ale XIX wieku, prawda…?
– Nie, XX wieku. A sam był koło czterdziestki.
– Ciekawe, jak mówił o Marii Antoninie…
– Marysia Tosia?
– Mosia Tosia?
– Misia Pisia?
– Mmmu mmmu, pi piii!!!