Archives for posts with tag: Rotunda

[Z dedykacją dla Villanery]

radca światów

radca światów

– Patrz, ten dom ma inną malaturę.

– „Malaturę”?!

– No, ale trudno porównać, jak te domy nie są obok siebie.

– Masz na myśli, że absencja jukstapozycji defaworyzuje implementację paradygmatu komparatystycznego?

Wiele lat temu o dziewiątej rano. Niedziela. Wracamy z klubu z mmm w towarzystwie drag queen w pełnym rynsztunku, chociaż na skromnie, bo po prostu peruka, biała skórzana mini i białe szpilki kozaki. Upiera się, żeby jechać tramwajem i wsiada w złą stronę. Jest to tramwaj starego typu, taki z relingami, poręczami pod oknem. Zadziera na tę poręcz nogę i wykonuje skłony do palców jak w szkole baletowej.

*

Udaje się nam namówić ją do opuszczenia jadącego w złą stronę tramwaju. Przechodzimy podziemiami pod rotundą. Drag queen porywa pączka ze sterty ciastek przywiezionych do jakiegoś baru, biegnie, wywijając nogami, i dla odwrócenia uwagi drze się wniebogłosy, wskazując na nas:

– Pomocy! Dresiarze! Oni będą mnie gwałcić!

*

Docieramy do Chmielnej. Drag queen bierze od jednego z nas torbę podróżną, którą rycersko pomagaliśmy  jej nieść.

– Daj, zmienię buty. W tych nie mogę już wytrzymać.

Patrzymy na nią ze współczuciem: no tak, całą noc w wysokich białych kozakach na szpilkach.

Które niebawem zmienia na… wysokie kozaki na szpilkach, tyle że w panterkę. Po jakimś czasie chyba decyduje się iść boso.

*

Mijamy Bracką. Nasza towarzyszka musi zadzwonić, ale padła jej komórka. Ma jednak przy sobie kartę telefoniczną. Zerkamy do pobliskiej budki telefonicznej.

– Jaką masz kartę?

– Zwykłą.

– Ale słuchaj, tutaj potrzebujesz mieć kartę z czipem.

Drag queen rozgląda się niespokojnie na boki i decyduje się podejść do jakiegoś starszawego mężczyzny:

– Proszę pana, ja muszę zadzwonić. Ale ja nie mam z cipę! Czy pan ma z cipę? Ja potrzebuję z cipę!

*

Pan nie mógł pomóc. Idziemy więc do kiosku. Nasza dama pochyla się nad okienkiem i prosi o kartę telefoniczną. Wyciąga zza dekoltu banknot dwudziestozłotowy i mówi do sprzedawczyni:

– Proszszsz, tyle dzisiaj zarobiłam.

Na co kioskarka:

– To słabiutko, kochanieńka, słabiutko…

Mnemotechnika dla ubogich, dzięki której mrówkodzik nareszcie zapamiętał kolejność przecznic Marszałkowskiej idąc od Rotundy ku pl. Konstytucji (Nowogrodzka, Żurawia, Hoża, Wilcza), budując mikrohistoryjkę:

Nowogrodzki żuraw leci na hożego wilka.

Za to kolejność trzech mylących się stacji kolejki wkd w kierunku do centrum (Salomea, Raków, Aleje Jerozolimskie), zapamiętał dzięki akronimowi SRAJ.

 

%d blogerów lubi to: