Pruszków miał kiedyś niezły herb. Koło zębate symbolizowało przemysłowy charakter tego dość młodego miasta (zakłady porcelitowe i fabryka ołówków), całość graficznie była solidnie pomyślana, zaprojektowana. Niestety, ulepszono i stary herb z tradycją zastąpiono nowym – konwencjonalnym rysuneczkiem bramy o trzech wieżach z dokomponowaną głową żbika (od Żbikowa, najstarszej części Pruszkowa). Niestety, żbik przypomina raczej wściekłego kota.
Rabbio obejrzał i komentuje radośnie:
– Kocurek jest obłędny. On tam w tej bramie sika!
– Sex?
– Z hipsterami – niekoniecznie.
– Nie jestem hipsterem nie obrazaj mnie kurwa nie wiesz kto to jest hipster to nie uzywaj tego słowa!!! bo jak widze masz w tej kwesti sporo braków
[źródło i więcej takich]
When they answered the bell on that wild winter night,
There was no one expected – and no one in sight.
Then they saw something standing on top of an urn,
Whose peculiar appearance gave them quite a turn.
All at once it leapt down and ran into the hall,
Where it chose to remain with its nose to the wall.
[…]
In the night through the house it would aimlessly creep,
In spite of the fact of its being asleep.
It would carry off objects of which it grew fond,
And protect them by dropping them into the pond. […]
[Edward Gorey, The Doubtful Guest]
Jakiś czas temu Vrublini wysłał mi nagranie, na którym czyta wiersz Siwczyka Sum.
Poświęciłem temu dzieło graficzne poniższe.
W rewanżu za wspaniały portret mrówkodzika pióra (myszy) Vrubliniego, dwa portrety Vrubliniego poczynił mrówkodzik. Na jednym portrecie dziób jest za mały, a na drugim za duży, ale tak widać musiało być.
Mrówkodzik doczekał się portretu, a nawet dwóch. Autorem pierwszego jest Vrublini (kapelutek zasugerowany przez portretowanego). Drugi portret to autoportret.