Wyprowadziliśmy się razem do jakiegoś nowego mieszkania, ja na dłużej, a Żubr tylko na dwa dni, zanim wyemigruje; miał tam zostawić swoje rzeczy. I okazało się, że możemy sobie tam mieszkać, owszem, ale w sześcioosobowym dużym pokoju, gdzie każdy ma segment wydzielony z meblościanki. Mieszkały z nami głównie kobiety po czterdziestce, jedna z dziećmi. Mieszkanie składało się z czterech pokojów urządzonych w stylu lat siedemdziesiątych-osiemdziesiątych. Trzy z nich zajmowali lokatorzy, a jeden z nich zarezerwowany był dla właścicielki, która jednak nie mieszkała tam na stałe. Pytam, czy może mógłbym wynająć ten jej pokój sam.
– Nie ma mowy, odpada.
– Chodzi o sprawy obyczajowe?
– Tak.
– Ale proszę się nie bać ciąży [że nie można eksmitować kobiety w ciąży], bo o to tak naprawdę chodzi?
– Tak.
-Ale jestem gejem.
– O, to tym bardziej.