– What’s that bird singing? Do you recognize?
– Here? It’s no nigthingale, and not the lark.
– Maybe a blackbird, but an early one.
– What’s that bird singing? Do you recognize?
– Here? It’s no nigthingale, and not the lark.
– Maybe a blackbird, but an early one.
– „Nad gmachem Europejskiego Centrum Muzyki w Lutosławicach śpiewają skowronki. A w środku rozbrzmiewają instrumenty.”
– A nie wiatry z artystycznego wzdęcia u geronta, którego przedsiębiorcza żona zbiera każdy pierd do relikwiarza jako skarb narodowy?
– Czyli nie przepadasz.
– Nie, ale co kto lubi.
– Albo nie lubi, ale da się zmusić.
*
– Noc jeszcze młoda.
– Jeszcze nie wstał dzień. Słowik to, a nie skowronek..
– Więc tak na niego mówisz!
*
– Czemu masz na koszulce napisane „Hunk for hire”?
– Żebym mógł skłamać dwa razy, jeszcze zanim nawiążę z kimś rozmowę.
– Tak, właśnie. A słowik naprawdę przesadza, i to od lat.
– Taki przywilej miłości.
– Zanieczyszczenie hałasem. W punkt.
– Ależ pięknie śpiewa ten słowik u was!
– Daj spokój, on przesadza.
– Co ty, gdybym miał takiego słowika na balkonie, tobym umierał z miłości, czy jak tam.
– Ale co wieczór?!
– No, jak co wieczór, tobym pewnie wreszcie umarł.
Zestawienie fraz, po których w ostatnich tygodniach trafiano przez wyszukiwarki na mrówkodzika:
lek liryka
zboczenie szymanowskiego
imperatyw kopulacyjny
jaki jest inny oprocz stosunku sposob zarazenie condylomata accuminata
co znaczy w slangu gubi kartofle pedal
semantyczność wiersza sum brzechwy
dermatywistyka
gry operacje brzuha i dupy i pitoka u kobied
najwiekrze przedmioty wkladane w cipe
dziwka synonim a pornografia
kokieteryjny mejl
chuj to nie słowik
nie jest zobligowany do dalszej konwersacji z tobą
Koniec maja zeszłego roku. Znajomy instruuje mnie przez telefon, jak odebrać bilet na premierę Słowika.
– Idź do recepcji i każ sobie wydać moje zaproszenie na spektakl. Jak będą coś mendzić i nie będą ci chcieli dać, to ja do nich zadzwonię i tak ich opieprzę, że im wszystkie słowiki wyzdychają.
– Jestem jeszcze młoda.
– Tak jak ta noc.
– Właśnie.
– Ale ona się posuwa.
– Zaśpiewałbym sobie jakąś kantatę.
– Ja też.
– Taką kantatę moglibyśmy zrobić.
– Ja bym tym chłopcem mógł być.
– A ja dyrygentem, będę cię bił.
[rzeczony chłopiec, którym miałbym być, pojawia się przy 15’55”]
– Noc jeszcze młoda.
– Słowik nie skowronek.
– Nie makolągwa.
– To rudzik dziś śpiewa.
– Autobus już jest.
– Czy to skowronek, czy słowik?
– Makolągwa!
Pomieszczam jedyny niezły fragment złego filmu pt. Pół serio. Grubą nicią, choć miejscami udatne. Kto mnie zna, wie, czemu akurat ten fragment zwrócił moją uwagę. No i żeby nie było, że nie mam dystansu, hehe.
chuj tam nie słowik, to skowronek, suko,
ryja drze z rana, aż mu jebnę chyba
*
słowik to, a nie skowronek się zrywa,
i leci, leci na pysk – prosto w błoto