Archives for posts with tag: stan nagannego upojenia alkoholowego

– Ja to jestem za stary na takie gimnazjalne party, że wszyscy puszczają muzykę z jutjuba i po godzinie 23 już za bardzo nie ogarniają.

– Dlaczego?

– Bo za wolno się upijam.

– Masz rację.

– Ale się nią nie najem.

– Ani się nią nie upijesz.

– Co najwyżej przez nią.

– Muzykę napisał Ludwig van Beethoven. A słowa?

– Johann Gangbang von Goethe!

 

– Wyświetlił mi się na portalu randkowym. Popatrz, w jakim wieku twierdzi, że jest.

– Chyba mu się kolejność cyferek pomyliła.

–  A może to w myśl zasady, że im więcej procentów, tym mniej lat…

– Wooow!

– Co wow?

– Ty to powinieneś oddać twarz do banku spermy!

– Do you like your lithe?

– My what?

– Your lithe.

– My lies?

– No, your lithe.

– Oh, you mean life!

– Yeth. I tend to lithp when I’m drunk.

– Funny it’s enough to get drunk to make life and lies become the same…

– Dmuchnij w butelkę. Co masz?

– Dominantę.

– A ja subdominantę.

– Czegóż więcej chcieć!

– Ja niby coś takiego mówiłem?

– Nie, to ja mówiłem.

– Kiedy?

– Zapisałeś przecież.

– Gdzie zapisałem?

– No, pamiętasz taką świnkę, gdzie udostępniasz swoje posty?

– Przepraszam.

– Ale za co?

– Czkawka.

– E tam, są gorsze rzeczy niż czkawka.

– Na przykład jakie?

– Muzeum Historii Żydów Polskich.

– …ce do domu.

– Powiedziałeś: „ja chcę do domu”, czy „nie chcę do domu”?

– W sumie mogą być oba.

– Obaj?

– Nie, jeden wystarczysz.

– O której wstajesz?

– Jutro.

– Masz ochotę na rybkę?

– Po co?

– No, przy piciu zakãsza się śledzia.

– To na początku. A potem inna rybkę. Złotą.

– Czemu złotą?

– To na pamięć.

– W wikipedii czytam, iż Herbert Zbigniew „słynął z formalnego perfekcjonizmu, czego dowodem, że każdy wiersz i każda proza poetycka ma po kilka lub kilkanaście wersji”.

– Że co?  Co to za bzdurna logika?

– I jaki perfekcjonizm formalny? Treściowy, jeśli już, ale formalny?

– Co to, wdowa Herbertowa pisała…? Po pijaku…? Nogą…?!

 

 

 

– A ty to po litewsku będziesz czytać?

– Co ty! Nawet spisu treści bym nie ogarnął.

– E tam. Jak się popieści, to spis treści.

– Nie ogarniam godzinowego systemu rozliczania pracy nad tekstem. To zresztą system dla uczciwych ludzi – przecież każdy może ściemnić, ile nad czymś pracował.

– Ja tam wolę, żeby płacili od litery, a za literówki dawali po litrówce.

 

 

– Zawsze mi się myli po hiszpańsku barato i borracho.

– A co to znaczy?

– Odpowiednio „tani” i „pijany”.

– W sumie nie mówiłbym tu o pomyłce…

 

 

Ukraińska wódka ziołowa (39%) o sprytnej nazwie BALZAMUM VIGOR – „Balzam Wihor dla peroralnoho zastosuwannia”.

Z tyłu butelki wskazania do stosowania produktu: w dolegliwościach fizycznych i emocjonalnych, stresie i osłabieniu układu wegetatywnego  oraz dla poprawy odporności. Dawkowanie: dorośli – 2 do 3 razy dziennie po 20–30 ml podczas posiłku przez 7–30 dni. Kurację powtórzyć po upływie 5–7 dni.

Krótko mówiąc: źle się czujesz, to pij blisko setkę wódki codziennie przez miesiąc, potem tydzień przerwy i od początku. To dawkowanie u dorosłych – ciekawe, jakie jest zalecane dzieciom?

 

– Ha, nie takie rzeczy się robiło!

– A jakie?

– Właśnie takie!

 

 

Jakiż to chłopiec piękny i młody, jaka to obok dziewica?

– Toć to owa Skrzydłeczka Jakgąska, najwierniejsza z towarzyszek księżny Anny!

 

– Muszę sobie specjalnie czyścić, bo mam strasznie kręte przewody słuchowe.

– Mówisz, że masz ucho jak kaczka pizdę*?

 

———————————

* Zob. Pokrętny penis kaczora.

%d blogerów lubi to: