– Dziczek od kilku dni chodzi po domu i nuci „Falke, Falke…”. Nie wiem dokładnie, ale może przechodzi jakąś metamorfozę w sokoła, albo mu się „Kobieta bez cienia” przypomniała (mam nadzieję, bo nie do końca wiem, czym się karmi sokoły żyjące w blokowych mieszkaniach).
– Ja cię bardzo przepraszam, ale według dzisiejszych standardów deweloperskiej nowomowy nasze 50 metrów kwadratowych w kilkupiętrowym bloku z lat 50. to nic innego jak APARTAMENT w SECESYJNEJ KAMIENICY! Trochę godności!
Z okazji stwierdzenia u siebie objawu wartburskiego przypominam epikryzę sprzed półtora roku.
————————————————————————————–
I tak owa vagneritis acuta, którą zapoczątkował krętek holendersko-norweski (Treponema dallandium, wnika nawet przy zwiększonej wilgotności), przeszła przez fazę hiperparsifalemii w syndrom norymberski z podwyższoną wartością odczynu von Straßburga-Eschenbacha. Obecnie odnotowuje się objawy lohengrinozy I stopnia (ponoć można to złapać od ptactwa wodnego). Podejrzewa się też współwystępowanie zespołu Wilde’a-Hofmannstahla z uwagi na silną reakcję na elektroforezę przy zastosowaniu salometazolinu. Zaobserwowany w obrazie radiologicznym brak cienia może świadczyć o wystąpieniu wysepczaka (naxoma) z naciekiem różowatym (srebrny kontrast podany dosercowo). Znana jest medycynie taka kolej rzeczy. Teraz w razie stwierdzenia dodatniego objawu wartburskiego jedynym wskazanym postępowaniem będzie wszczepienie specjalnego pierścienia…
Du gabst ihr Tod, sie bittet für dein Leben! Wer bliebe rauh, hört er des Engels Flehn? Darf ich auch nicht dem Schuldigen vergeben, dem Himmelswort kann nicht ich widerstehn!
– Dziwiłam się tłumaczowi filmu, że osoba grająca na harfie to dla niego harfiarz, a nie harfista.
– Bo nie Shylock tłumaczył!
– À propos Shylocka – wczorajsze tłumaczenie Kupca Weneckiego nie dorównywało wprawdzie koszmarowi przekładu Elektry i Moby’ego Dicka, ale były cudeńka w stylu „Worse and worse” ==> „Gorzej i gorzej”. Aż zgorzejesz do reszty.
– O, zobacz, Marlene Dietrich śpiewa Ne me quitte pas. Pewnie po niemiecku. Jakieś Bitte geh nicht hin, czy coś takiego.
– Na pewno!
– Nie idź jeszcze, posłuchaj ze mną. O, masz, bitte, geh nicht fort! Nie idź, Marlene też nie chce. Gib mir deine Hand, ich erzähle dir von dem fernen Land…
– In fernem Land!
– To nie Lohengrin. Słuchaj, to jest o opowiadaniu bajki.
– To opowiadaj.
– Nie, to ty opowiadaj!
– Jutro.
– Morgen?
– Morgen.
– Und morgen wird die Sonne wieder scheinen… O boże, ale mi się smutno zrobiło na myśl o tej pieśni!
– Ty wiesz, że ona kiedyś chciała zrobić o mnie film?
– Jak to film?
– No, dokumentalny. Uznała, że jestem wyjątkowy.
– Nie dziwię się. Ktoś, czyim pierwszym kontaktem z muzyką klasyczną w dzieciństwie była Elektra … Dlatego jesteś pewnie jedynym człowiekiem na Ziemi, który zasypia jak dziecko przy Straussie i Wagnerze, i to puszczonych głośno. A o czym dokładnie miałby to być film?
– O mnie, o moim facecie, związkach, życiu.
– To znaczy o takim normalnym, codziennym życiu? Hm…
– Tak, wiesz, zwyczajne, przeciętne gejowskie życie. Takie zwykłe pedały, które w gruncie rzeczy są dość bulwersujące.
– Ha, najlepsze jest to, że liryczny! Takie są właśnie te niemieckie śpiewaczki: w punkt, bez żadnych podjazdów.
– Uwielbiam. Nie to co ta wczoraj, d r a m a t y c z n y sopran.
– Jak miała taką górkę, to łee, łeee!
– Górka górką, ona w środkowych dołach tak wchodzi, jakby macała w poszukiwaniu straconego dźwięku. W któryś dźwięk przecież w końcu wejdzie. Albo i nie.
– A jak śpiewa „Biegnie słuchać w lasy knieje dziewczę niby kwiat”, to tam powinna być jakaś atmosfera, dziewczę i kwiat, a u niej jest po prostu: „biegnie”, „słuchać”, „lasy” „knieje”, „dziewczę”, „kwiat”.
– Ale powiedz, ładna ta Daphne, nie?
– Bardzo ładna! Ona właśnie ładna jest. Taka po prostu miła, do słuchania. Nie to co Salome.
– Albo Elektra. Albo Die Frau ohne Schatten, która jest jak dwie poprzednie, ale dwa razy dłuższa.
– Noo, z Salome jazda jest ostra jak zatemperowanym klarnetem w odbyt!
I tak owa vagneritis acuta, którą zapoczątkował krętek holendersko-norweski (Treponema dallandium, wnika nawet przy zwiększonej wilgotności), przeszła przez fazę hiperparsifalemii w syndrom norymberski z podwyższoną wartością odczynu von Straßburga-Eschenbacha. Obecnie odnotowuje się objawy lohengrinozy I stopnia (ponoć można to złapać od ptactwa wodnego). Podejrzewa się też współwystępowanie zespołu Wilde’a-Hofmannstahla z uwagi na silną reakcję na elektroforezę przy zastosowaniu salometazolinu. Zaobserwowany w obrazie radiologicznym brak cienia może świadczyć o wystąpieniu wysepczaka (naxoma) z naciekiem różowatym (srebrny kontrast podany dosercowo). Znana jest medycynie taka kolej rzeczy. Teraz w razie stwierdzenia dodatniego objawu wartburskiego jedynym wskazanym postępowaniem będzie wszczepienie specjalnego pierścienia…