– A co to za grupka kolesi?
– Patrząc na to, jak na siebie patrzą, to chyba będą do nieba czwórkami szli.
– W butach w trzy paski.
– W dwa razy za dużych koszulkach.
– Za to na jeden raz.
– I zero zobowiązań.
– A co to za grupka kolesi?
– Patrząc na to, jak na siebie patrzą, to chyba będą do nieba czwórkami szli.
– W butach w trzy paski.
– W dwa razy za dużych koszulkach.
– Za to na jeden raz.
– I zero zobowiązań.
– Dziwne uczucie. Młodzież zaczęła się ubierać jak za moich czasów.
– No, to podarowali ci drugą młodość!
– Tak. Z naciskiem na „O, dość!”. Bo te „moje czasy” były moje tylko z nazwy.
– Wiesz, że miałem w klasie w podstawówce dwie Moniki Kamińskie? Jedną dla odróżnienia nazywaliśmy kwiatowym drugim imieniem.
– Phi, ja w liceum miałem trzy Moniki Kasprzyk. W jednej klasie!
– Niesamowite! i jak je odróżnialiście?
– Po prostu…
– … zorganizowały krwawe igrzyska śmierci i zabiły najsłabszą?
– Nie. Używały drugich imion. Mówiło się o nich Basia Monika, Kasia Monika i, chyba Ewa Monika. Dwie z nich były zresztą znane, jedna w samorządzie szkolnym, druga w poczcie…
– To łatwo ustalić, która powinna była zginąć.