Archives for posts with tag: Tazio

– W pewnym momencie po prostu tak jak do kawy z rana jesteśmy przyzwyczajeni do spania z kimś, bycia przy kimś, wyjazdów z kimś…

– To jest ta wersja uproszczona, powiedziałbym. Bo co, jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do życia nie tyle z kimś, ile obok kogoś?

 – Prawda. Czasem ludzie którzy są w zasięgu naszej ręki są najdalej od nas…

– Nawet nie najdalej, tylko po prostu dość daleko. Sprawia to jednak, że ci, którzy mogliby być bliżej, nie podejdą.

 

 

– Zacznę od tego, że przepraszam, i każdy może stwierdzić, że mi się w dupie poprzewracało, skoro mówię to w szpitalu wśród chorych i zapracowanych pielęgniarek… Ale muszę CAŁE ciało smarować kremem. Tłustym jak masło. Obrzydliwy ten krem jest niemiłosiernie. Przypomina, no nie wiem. Najmocniejszy, jaki znam, olejek do opalania. W ogóle to się nie wchłania i czuję się, jakbym szykował się komuś na precyzyjnie chirurgiczny wjazd w dupę CAŁYM ciałem.

– Dziś kolację szykowała mi Gesslerowa, Makłowicz, Pascal, ten pedał, ten drugi Francuz, cala kuchnia Master Chef Junior, Middle i Senior! I to specjalnie dla mnie! Dali z siebie wszystko. Za tę współpracę każdy dostał po naklejce gwiazdce na fartuszek od Michelina! To arcydzieło kulinariów. Legenda. Mężczyźni płaczą, kobiety mdleją, chłopcy piszczą. Ale idzie, już nadchodzi wysłannik kuchni piekielnej, w zwolnionym tempie stawia każdy krok. I już, już teraz pięknie wygolony na łyso, wysoki, dumny ze swoich szefów kuchni wkracza On. Ten w fartuchu! do sali nr 3. Współwięzień z pokoju hotelowego od razu się ślini. Liczy ze chociaż coś spadnie mi z talerza. Oto danie. Dar od Bogów – dla Boga. Żwirek dla kota, zmielona pielucha i kubek bez ucha.

ucha ha

[Historia i zdjęcie podrzucone przez Tazia]

– Mus to mus, jak nie, to przez głowę i brak kolacji, nie ma lekko.

– Mus na kolację to całkiem wykwintne danie.

– Zależy z czego.

– Z musu. Z czystego musu smakuje najlepiej.

– Jak to mówią: „mus to mus.”

– Otóż to. A przy musie mogą być przystawki, przyssawki, co kto lubi…

– Lody z musem… tak bardziej deserowo myśląc.

– Lody to czasem też mus. I to do przełamania, zwłaszcza w związku.

– O. Mus to też rodzaj myszki! Mus musculus.

– Muskularna myszka. Mistrzyni świata w podnoszeniu ciężarów mięśniem Kegla! Ale to poniekąd zrozumiałe: mus, muris – to mysz. A mas, maris – samiec…

– Znowu wygrałeś. Nie umiem na to odpowiedzieć.

– Nie odpowiadaj. Deklinuj myszkę. Bo w tej zabawie każdy wygrywa.

 

– Kojarzysz tę opowieść z jedzeniem kolacji na śniadanie i spaniem w ubraniu?

– To było w jakimś filmie.

– Chyba Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz.

– To ten z di Caprio?

 

——————————

Podrzucone przez Tazia

Tazio chodzi na zajęcia z rysunku, stawia też najpierwsze kroki jako malarz. Pokazuje mi na komputerze obrazy malowane ustami, stopami. Zachwyca się ich zaawansowaniem technicznym:

–  Ja tak nie umiem ręką zrobić, a co dopiero ustami czy stopą!

*

Tazio streszcza fabułę filmu Big Love:

– Ona już miała dość takiego życia, że się ruchała z tym i z tym, więc postanowiła się zabić.

A wiesz, jak się mówi zbiorczo na Oxford i Cambridge?

Hogwarts?

Tazio: Jak to się pisze? Przez c czy przez k?

[pisze Cristopher na klawiaturze]

Mrówk: Przez c-h.

[Tazio przeprawia na Cristopcher]

Mrówkodzik znalazł niechcący w internecie zdjęcie bardzo specyficznie wyglądającej dziewczyny, eksponującej owłosione nogi. Pokazuje Taziowi. A Tazio na to:

– Zabijmy to, zanim zniesie jajo!

Mrówkodzik rozmawia z Taziem, którego kiedyś uczył niemieckiego. Mówi:

[z rozrzewnieniem]

– Bo wiesz, jest taki poruszający chorał Komm, o Tod, du Schlafes Bruder

[i z nagłą irytacją]

– Cholera, żebyś ty się chociaż TROCHĘ uczył tego niemieckiego, tobyś rozumiał, co do ciebie mówię!

Tazio dziwuje się (i raduje) zwyczajom panującym w klubie gejowskim:

– Pierwszy raz w życiu widziałem dziś, żeby laska przed wyjściem z toalety PODNOSIŁA deskę!

Mrówkodzik wyjaśnia Taziowi znaczenia słowa wood: drewno, las, kij, wzwód.

Tazio podsumowuje:

–  My morning wood needs a beaver.

Mrówkodzik tłumaczy Taziowi angielskie słówka grzecznościowe umieszczane przed nazwiskiem – Mrs. (kobieta zamężna lub wdowa), Miss (panna), Ms. (kobieta, bez określania stanu cywilnego).

A co to jest za skrót „Ms.”?

To jest przydatne, jak nie chcesz precyzować.

Aha, kiedy nie chcesz precyzować, czy kobieta jest panem czy panią.

Do not disturb.

It’s disturbing enough.

– Słuchaj, bo ja naprawdę bardzo cię lubię to…

 

W filmie „Jak zostać królem” jest scena odgadywania cytatów z Szekspira: syn bezbłędnie odgaduje i dokańcza cytaty przytaczane przez ojca, aktora. Tazio, widząc tę scenę, stwierdza:

– Jakbym ja nie miał fejsbuka, to też bym cytował książki.

Jadę zakładać uczniowi kaganiec oświaty.

To znaczy jedziesz do Tazia?

Ojoj, błyska się i grzmi. Będzie erotycznie…

[Tazio, widząc, że nadchodzi burza]

Mrówk [męcząc propedeutykę prawa po angielsku]: A pamiętasz, jak są po angielsku „cieżkie roboty”?

Tazio: Eeee… Massive robots?

%d blogerów lubi to: