– „Anioły Ameryki”? Co to za dziwne tłumaczenie?
– Nie czepiaj się. Mogli dać „Wirujący AIDS”.
– „Anioły Ameryki”? Co to za dziwne tłumaczenie?
– Nie czepiaj się. Mogli dać „Wirujący AIDS”.
– Byłem kiedyś na sztuce po portugalsku.
– Dlaczego?!
– Bo znajomy Portugalczyk mnie zabrał.
– A wiedział, że nie mówisz po portugalsku?
– Wiedział.
– Najwyraźniej chciał ci przez to powiedzieć, że nie na rozmowach z tobą mu zależy…
Gramy w karteczki przylepiane do czoła – trzeba, zadając pytania, zgadnąć, jaką się jest postacią. Padają następujące mądrości.
*
– Jestem kobietą, w średnim wieku, nie za ładną, ty mnie znasz, ja siebie nie znam, ale mógłbym, na gruncie zawodowym, jestem związana z muzyką, ale ani jej nie tworzę, ani nie wykonuję, ani o niej nie piszę… Czy jestem związana z teatrem?
– Tak!
– Hm, to już wiele ułatwia. Tylko dla upewnienia: pamiętasz, mam nadzieję, że Krzysztof Warlikowski nie jest kobietą w tradycyjnym rozumieniu tego słowa?
*
– Jestem kobietą, w wieku dojrzałym, zajmuję się literaturą i mam męża… To nie jest łatwe!
– I, przypominam, lubisz siebie!
– Lubię siebie?
– To znaczy ty lubisz tę postać.
– To już w ogóle nie do odgadnięcia!
– Monika Strzępka w Teatrze Polskim w Poznaniu wystawia Kaczyńskiego.
– Lecha czy Jarosława?
– A to ich jest dwóch? Myślałem, że to jeden człowiek, którego jedna połowa umarła, druga połowa żyje, i powstało zombie.
– Lublin Story. Miasto dobrego street artu i najgorszej reklamy, gdzie teatralnemu show dla dzieci towarzyszy gwarantowana erekcja za 19zł.
– Dzisiaj dzieci tak szybko dorastają…
Jak osoby zawiadujące Parco della Musica (kompleksem trzech imponujących sal koncertowych, a zarazem siedzibą Accademia di Santa Cecilia – szanowanego stowarzyszenia naukowo-artystyczneego – i jednej z lepszych orkiestr Europy) kwalifikują swój obiekt:
I jak mój najwyraźniej pamiętliwy historycznie telefon zakwalifikował samą Accademię:
Sądząc z zachowania tamtejszej publiczności, faktycznie mógłby to być teatr. Osiemnastowieczny. Aż dziw, że jeszcze nie przynoszą sobie pieczonego kurczaka na widownię i nie rzucają kośćmi w muzyków…
– Czy na premierze w waszym teatrze będą celebryci?
– Nie zapraszaliśmy.
– A to dlaczego?
– Bo w naszym teatrze kreacje są na scenie.
– Aha, świetnie, a w takim razie kto robił kostiumy?
– W piątek idziemy z chłopakami do teatru na „Matki i synów”.
– O, oglądałem ten film, fajne całkiem. Nawet nie wiedziałem, że to na podstawie sztuki.
– A ja nie wiedziałam, że jest film!
– Nazywa się chyba „Nasi synowie”.
– O, Julie Andrews i Hugh Grant, Jezu, jacy młodzi wszyscy…
– Straszne, nie?
– To mało powiedziane. Jakbym paliła, tobym teraz poszła na papierosa. A tak to nawet nie mam na co pójść.
– Nic tylko zejść na psy. Skoro na chorobę płuc nie ma jak!
– Jedno mnie tylko pociesza – oni wszyscy są starsi ode mnie, a ostatnio tak rzadko mi się to zdarza, że trzeba odnotować.
– Byle tylko nie stało się tak, że potencjalnie każdy, kogo nie lubi obecna władza, a kto może komuś nadwrażliwemu wydać się jakkolwiek kontrowersyjny, stanie się największym obrońcą dobra, piękna i prawdy.
– Na przykład taki Treliński, niegospodarny koniunkturalista, który swoją obecną pozycję zawdzięcza pewnie głównie temu, że w polskiej kulturze lata 90. – głodne Zachodu i Hameryki – potrwały co najmniej do 2015 roku, a może i trwają nadal.
– Strach się bać. Jeżeli on – który zresztą wspomnianą arię fellatio zamienił na arię penetratio, chyba żeby było bardziej po bożemu – miałby teraz wyjść na bezkompromisowego bojownika o sztukę i wolność, to wtedy dopiero będzie się trzeba załamać i stwierdzić za poetą „że nie ma granicy rozkładu”.
– Nie sądziłem, że to powiem, ale z dwojga złego, to niech on sobie dalej udzielnie włada w tym teatrze, bo jak go usuną, to – jako męczennik, a może i święty – dopiero będzie nie do zniesienia.
We wtorek, 22 września w Filharmonii Narodowej Marcin Masecki zagra 3 ostatnie sonaty fortepianowe Beethovena, interpretując je z zatyczkami w uszach i w specjalnych słuchawkach wygłuszających, przybliżając się tym samym do perspektywy niesłyszącego kompozytora.
[źródło]
*
Świat alkoholowych dźwięków jest zróżnicowany, lecz powtarzalny – jak słownik: towarzyskie obijanie się butelek w torbie, basowe, gdy pełne, znacznie wyższe po opróżnieniu otwieranie butelek i puszek: wychodzenie korka, pękanie metalowej nakrętki, pyknięcie kapsla, syk wydobywający się z puszek; gulgotanie butelek, a potem moszczenie się płynu w kuflach, szklanicach, kieliszkach […]
[Iwona Kurz, źródło]
*
Ruch sceniczny w Dybuku Mai Kleczewskiej – wykorzystanie sceny przez aktorów w tym spektaklu to emblemat reżyserki wypracowywany latami. Na szczęście tym razem Kleczewska udowodniła, że potrafi się skupić na tym, co na scenie potrafi.
[Przemysław Skrzydelski, źródło]
*
Nie jesteśmy dalecy od uniwersum Spinozy, o ile jest ono ufundowane na współistnieniu atrybutu myślenia i atrybutu rozciągłości. To wielce ciekawy wymiar dla ustanowienia jakości wyobrażeniowej niektórych etapów myśli filozoficznej.
[Jacques Lacan, Seminarium III. Psychozy, przeł. Jacek Waga]
*
Owa powyższa esencja jest najdokładniejszym odzwierciedleniem tej strony i tego kim jestem. Znajdziesz na niej wszelkie informacje związane z moją skromną osobą.
[Łukasz Milewski, źródło]
*
Andrzej Grabowski zapewnia jednak, że on tak łatwo na rozbierane sceny nie da się namówić. I dzieli się z czytelnikami swoją traumą, iż idąc do teatru obawia się, że jego koleżanki występujące akurat na scenie będą pokazywać mu swoje ciało.
[źródło]
*
Turniej Czterech Skoczni wygrał potomek infantylnego pięćdziesięciolatka, który w roli zabobonnego fetyszysty czulił się na oczach świata do zabawkowego prosięcia. Istnieje spora szansa, że entuzjastycznego tatusia, podczas letnich zawodów na igielicie, ujrzymy ze szczoteczką do zębów na sznurku w charakterze ukochanego, ezoterycznego Azorka. Stanowczo wybieram, godne spadkobierców duchowości śródziemnomorskiej, przeżegnanie się naszych górali w chwili ekstremalnej.
[…]Chciałoby się ujrzeć w TVP na własne oczy tych naszych enigmatycznych sędziów i działaczy. Powiedzmy, w ramach przerywnika od patologicznego miętoszenia, jak dotąd ponad osiem okrągłych dób, pijanych kierowców, którzy i tak bimbają sobie na ten cyrk pozorów.
[Anna Kozicka-Kołaczkowska, źródło]
*
Nawet jeśli wygra Pani ten proces i uzyska przeprosiny, jak Weronika Rosati, na ogólnopolskich łamach „Gazety Wyborczej”, to przecież historia teatru będzie wymieniać Pani przypadek jednym tchem z peerelowskimi aktami cenzury, z awanturami o „Śmierć porucznika” Mrożka i „Do piachu” Różewicza, ze zdjęciem z afisza „Kubusia P.” pod presją korporacji Disneya.
[Joanna Krakowska, źródło]
– W jego sztuce wszędzie za granicą aktor występował nago, tylko w Polsce nie. To by był za wielki skandal, gdyby wystąpił z penisem na zewnątrz.
– A co by dopiero było , gdyby wystąpił z penisem w środku!
– Wiesz, jaki jest sposób, żeby się dowiedzieć, ile śpiewaczka ma lat?
– No nie wiem… Jak nie podaje daty urodzenia, to trzeba by zerknąć w biogram, tam będzie pewnie data debiutu, który jest najczęściej pod koniec studiów, czyli w wieku dwudziestu paru lat, i sobie odliczyć…
– Nie; trzeba rozciąć i policzyć słoje.
– I jak to jest, że ci reżyserzy wymyślają te idiotyzmy, a ci soliści, tancerze, aktorzy i cała reszta to wykonuje?
– Bo wiedzą, że nikt inny ich nie zatrudni, więc są bezgranicznie wdzięczni. Te beztalencia i bezgłosia zrobią wszystko dla tych bezguści.
***
Mikoryza – jest to występujące powszechnie zjawisko, polegające na współżyciu korzeni lub nasion roślin naczyniowych z grzybami. Większość przypadków mikoryzy dotyczy relacji mutualistycznej, w nielicznych przypadkach zależność przesuwa się w kierunku wykorzystywania grzyba. […]
Stwierdza się również wzrost odporności roślin mikorytycznych na warunki stresowe. […] Dla części gatunków powstanie mikoryzy jest koniecznym warunkiem rozwoju. Bez obecności grzybni nasiona roślin […] nie są w stanie wykiełkować.
Grzybnia może łączyć wiele roślin należących do jednego gatunku lub do różnych gatunków umożliwiając połączonym roślinom wymianę związków […] Struktury nazywane sieciami mikoryzowymi występują powszechnie w wielu ekosystemach.
[za wikipedią]
– Dzień dobry! Wstajesz wreszcie?
– Hmmm…
– Nina Andrycz nie żyje.
– To czemu mi od razu nie mówisz, zerwałbym się z łóżka natychmiast. Nareszcie. Chociaż nie: kilkadziesiąt lat za późno. Nienawidzę jej.
– Ja też.
– Ale wcale nie za to, że była złą aktorką. Jak pomyślę, ile ta nomenklaturowa miernota agresywna wygryzła i zniszczyła dobrych aktorek…
– Na przykład Eichlerównę.
– A kto to był?
– No właśnie.
– Poza tym wiesz, jakie ona koszmarne wiersze pisała?
– Domyślam się.
– To była aktorka pełną gębą. Nawet poezja w jej wykonaniu to był dramat.
* * *
Nina Andrycz
Tancerka
Cały ciężar rozgrzanego ciała
na dwóch palcach oprzeć umiem.
Oto wbiegam, lecę nad tłumem
aż nierealnie biała
tajemnicza, bo niema
łabędzica z muzycznych jezior
Czajkowskiego
Szopena.
Prócz baletmistrza uczą mnie elfy
pedagodzy najmilsi, choć kapryśni.
Już oddałam im lustra z Wenecji
oddam jeszcze złote beryle
ale wiem –
elfy mogą mnie opuścić
mogą zniknąć.
Tak w jednodniowej glorii motyla
dwoję się między lotem a bólem.
Zamiast dzieci mam dobre sezony.
Boję się szału jak Niżyński
ciemnych schodów
górskich przełęczy.
Ale broni mnie uśmiech
ten piruet na twarzy
młodzieńczej
raz na zawsze.
[z tomu To Teatr, 1983]
– Lubię teatr amerykański.
– Ja mało znam, ale też lubię.
– Jest bardziej obyczajowy.
– Fakt, nie jest taki nadęty, nadmuchany.
– Jest jak oklapły penis. W pozytywnym znaczeniu.
To zasługa naturalnej siły lnu, który wsparty łagodną perswazją naszej dłoni pozbawia cebulę smakowego nieokrzesania. […]
Satysfakcja z własnego twarogu jest niewyobrażalna. […]
Rola serwety jest wielka, toteż warto poświęcić jej czasem uwagę, nie tylko od święta.
[M. Gessler, Newsweek z 19 III]
*
Każdy może się okazać osobą, która chce coś ukraść. To jeden z dowodów: kobieta o kuli wkładająca towar nie do koszyka, ale do własnej torby.
[tvn24]
*
To jest rzecz niepoliczalna. Ciągle ulega zmianie.
[żona trenera Smudy, zapytana o to, ile mąż ma dresów]
*
Piękne i zdbane dłonie i paznokcie to wizytówka każdej kobiety
[reklama z groupona]
*
To oczywista rzecz dla każdego, kto zajmuje się teatrem, że literatura, szczególnie ta powstająca poza teatrem, musi w nim zostać poddana przeróbce, żeby się w ogóle do czegoś nadawała.
[Piotr Tomaszuk, ostatni Newsweek]
*
Staram się patrzeć na świat jak Amerykanie – wprowadzam coś w rodzaju terroru optymizmu.
[Magda Mielcarz, ibid.]
Nie ma nic równie pięknego jak wiosna w Europie. Mówię to, chociaż naprawdę uwielbiam tropiki. […] No bo w tropikach zawsze jest gorąco.
[Beata Pawlikowska ostatnio w Radiu Zet]
*
Jest to dla nas jakaś wskazówka, jaka murawa jest murawą dobrą, jest murawą doskonałą.
[pani z obsługi Koszyka Narodowego]
*
Pedicure frezarką, maska algowa na stopy oraz malowanie hybrydowe! Zadbaj o stopy.
[reklama, chyba z fb]
*
Między moją prywatną chwilą a światem poza mną jest krucha granica. I to ja decyduję, kiedy ją przekroczę. Uwielbiam delektować się tym stanem – tekst, który wygłasza w reklamie ciasteczek z galaretką, w zasadzie można uznać za aktorskie credo Danuty Stenki. Kiedy wychodzi na scenę Teatru Narodowego w „Orestei”, czuje się, że naprawdę dotyka cienkiej granicy między „prywatną chwilą a światem poza nią”. To ogromna siła tej kreacji i wszystkich innych, które stworzyła w spektaklach Mai Kleczewskiej.
[Małgorzata Sadowska, Newsweek, 25 IV]
*
[…] zapomnialem umyc rece przed zalozeniem nowej prezerwatywy. ogolnie chodzi o to ze jesli dotknelem spermy, wytarlem ja o posciel, po czym nalozylem prezerwatywe „skazona” reka, rowniez wmiedzyczasie ekhm…zrobilem jej dobrze ta sama reka. stad pytanie czy ciaza w tym wpadku jest prawdopodobna?
[z forum na temat seksu]