– Brak mi słów.
– Brak ci słów? Lepiej teraz coś powiedz, a zaniemówienie zostaw sobie na potem.
– Brak mi słów.
– Brak ci słów? Lepiej teraz coś powiedz, a zaniemówienie zostaw sobie na potem.
To prawdziwa antropologia poranka. Tak to się wszystko zaczyna. Z dokładnym rozpisaniem na kiedyś i dziś. Czas przeszły był jak betonowe koryto, którym płynęło się sprawnie w nowy dzień. Był jak ekscytujące oczekiwanie na nowe, nieznane, lecz z pewnością udane. Czas teraźniejszy: rano wszystkie myśli są czarne. Porozłażone w różne strony, nie do okiełznania. Zegar swoje, my swoje. Powtarzalność czynności sprawia, że jeszcze bardziej nie panujemy nad rytuałem mycia zębów czy smarowania kanapki masłem.
[Sylwia Chutnik, felieton w „Polityce” (2869), do przeczytania tutaj]
– Jak patrzę na tę twoją metodę, to mam wrażenie, że pomyliłeś Poppera z poppersem.
*
– Myśl logicznie, a nie, kurwa, myślisz teraźniejszość.
*
– Wyjął jajo. Jajo wyglądało jak koperta.
*
– Już dziś raz wyszłam za mąż.
– W sensie wkładanie było?
– Noo. Ale chyba już jestem rozwiedziona.
– W sensie, że nie połknąłeś?
*
– Ja w czwartek pojechałem na mecz do kolegi. Którego nie znałem.
– Kiedyś chętnie posłucham opowieści o przeszłości!
– Jest też opowieść o teraźniejszości, ale to może być dość odległa przyszłość.
– No dobrze, to może powiesz mi chociaż, co wyraża czas teraźniejszy?
– To, co będzie w przeszłości.
– Można być prostytutką z zamiłowania, ale on był kurwą z premedytacją.