– Słownik w telefonie zaczyna mi tworzyć poezję: „Dla mnie to nie jest, to dla nas, w tym roku na terenie całej masy mięśniowej, i tak się zastanawiam nad morzem w górach…”
– O, prawie jak nowe tomy co poniektórych poetów, tylko za mało trudnych słów.
– „Zaiste nie ma problemu z ich strony. A czas kiedy to się stało w sumie ponad nami i tak się stało”.
– Nie, chodzi bardziej o słowa typu „postmodernistyczna transgresja hiperrealizmu”.
– Mam nowy telefon. W nim słownik myśli inaczej, ale też ciekawie: „Hiperrealizm nie jest tak jak jest to co się stało z tego powodu w sumie nie ma co liczyć na fachową obsługę klienta”.
– Pełna zgoda. Nie ma co liczyć. Chyba że liczyć wyrazy uznania. Klasyczny postmodernizm: nie ma treści, są tylko komentarze. Jest recepcja. Taka recepcja bez hotelu.
– Postmodernistyczna to się jeszcze bardziej dzieje z moim chłopakiem.
– Co?
– Słownik zasugerował chłopaka, zasugerował to co wszyscy znajomi odradzają.
– I co z tym chłopakiem?
– Nic. To wszystko napisał słownik.