Archives for posts with tag: tłumacz

Nazwiska tłumaczki na stronie redakcyjnej nie podają (choć, trzeba przyznać, widnieje ono na tytułowej); zresztą pewnie podsunęli jej umowę całkowitego zbycia praw do przekładu, więc w kopirajcie jej też nie ma…

Ale za to mamy tam błąd w tytule oryginału i wiemy, kto zrecenzował Le Goffa, tego studenciaka, debiutanta, o którym nikt na świecie nie słyszał, i wymaga on sprawdzenia, w odróżnieniu od polskich recenzentów, zwłaszcza Marka Derwicha.

średniowiecze

 

 

 

 

 

 

 

 

 

(Żeby było jasne – rozumiem, że publikacja dotowana przez ministerstwo pewnie wymagała recenzji. Ale recenzji wewnętrznej, do wiadomości urzędników; umieszczać o niej informację na stronie redakcyjnej? Takie rzeczy tylko w polskich wydawnictwach uniwersyteckich. Dojaśniam też, że Samsonowicz był promotorem doktoratu h.c. Le Goffa, więc nie mógł być jego recenzentem, a zatem chodzi nie o recenzję w sensie formalnym, tylko recenzję wydawniczą)

– Mam pomysł, co to jest para tłumaczeniowa.

– No, chyba dwa języki.

– A nie, bo dwie osoby! Nie zauważyłeś, że ogromna liczba filolożek-tłumaczek, zwłaszcza od rzadszych języków, fizjologicznie wręcz nie jest w stanie się powstrzymać od poślubienia obywatela kraju, którego językiem się zajmują?

– Czyli jedno zna wtedy ten język obcy, a drugie polski, i to jest para tłumaczeniowa!

– Rany boskie, czy ty słyszysz tego tłumacza? Tłumaczy dobrze, ale usiłuje mówić jak połączenie jakiegoś rapera z Liverpoolu z amerykańskim korespondentem wojennym.

– I jeszcze ten, będzie przemawiał teraz przez półtorej godziny.

– Andrzej Wajda? Może kręci nowy film pod tytułem „Człowiek z macy”?

A Ty, o Boże! / And You, O God,

O Nieśmiertelny! / the eternal, crowned by light

O wieńcem blasków owity! / sit on your throne, amidst the stars

Na niedostępnym tronie  / a crown of gold around your head.

Siedzisz pomiędzy gwiazdami / The cross shines at your feet.

I głową na złocistym spocząwszy Trójkącie, / Radiant, you contemplate the passing of

Krzyż trójramienny mając u swych nóg, / countries.

Proch gwiazd w klepsydrze przesypujesz złotej / Lord, have mercy upon us.

Zmiłuj się, zmiłuj nad nami!

[Jan Kasprowicz / przeł. John Comber ]

Ze znajomym weryfikowaliśmy polski przekład pewnego francuskiego tekstu (wykonany przez biuro tłumaczeń specjalistycznych). Oto najapetyczniejsze kwiatostany błędów, wybrane spośród całych naręczy przeinaczeń, pominięć, niejasności i niezręczności:

Powinno być: Posługiwanie się szkłem laboratoryjnym

Było: Uzyskiwanie szkła specjalistycznego w warunkach laboratoryjnych

*

Powinno być: Spalanie zachodzi wyłącznie przy udziale dwuatomowych cząsteczek tlenu

Było: Spalanie zachodzi wyłącznie w obecności dwutlenku

*

Powinno być: Podczas ogrzewania lodu temperatura przestaje rosnąć w pewnym przedziale czasowym

Było: Podczas ogrzewania lodu pojawia się skala temperatury

*

i moje ulubione:

Powinno być: Test na obecność dwutlenku węgla – wprowadzenie dwutlenku węgla do wody wapiennej wywołuje strącenie się białego osadu

Było: Test na obecność tlenu – dwutlenek z wodorotlenkiem wapnia daje osad chlorku rtęci

Ale z Polaków, którzy słusznie uwielbiają Mistrza i Małgorzatę, nikt się nie dowie, jak nazywał się faktycznie ich autor. Bo na jego wydawanych po polsku książkach i na plakatach spektaklów (a nawet w skandalicznym, pełnym osłupiającego niechlujstwa, tendencyjności, luk, przeinaczeń, fałszów i niekompetencji Słowniku pisarzy rosyjskich Wiedzy Powszechnej) widnieje tylko zmyślone nazwisko: Bułhakow. Skąd się coś takiego wzięło?

Wymyślili to nazwisko po prostu jego tłumacze: Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski. Zresztą spytałem ich kiedyś: co im strzeliło do głowy? Osłupiałem, gdy okazało się, że jedynym, lecz nieodpartym argumentem na rzecz samowolnego przekręcenia nazwiska Bułgakowa jest fakt, iż w Polsce istnieje nazwisko BUŁHAK. Więc… nazwisko pisarza też trzeba koniecznie „przetłumaczyć”. Rzekomo na polskie. Choć w „Bułhaku” tez nie ma krzty polszczyzny. Wydaje się raczej białoruskie i bodajże spokrewnione z nie używanym już rosyjskim czy ogólniej ruskim wyrazem „bułga” – „rozróbka”.

Lubiłem ich oboje i byli to dobrzy tłumacze. Ale nie uznam przecież, nawet jeśli mój przyjaciel sobie coś głupio ubrda, że nieodpowiedzialna brednia jest mądra i słuszna. Bo z kolei ktoś wymyśli, że nazwisko Tołstoj i Gorki „przetłumaczyć” wypada na „Tłusty” i „Gorzki”, następnie Czechow  na „Czechowicz”, Puszkin na „Armatniak” i Babel na „Bąbel”, czy zgoła, nie daj Boże, na „Bubel”.

[z felietonu Roberta Stillera Zemsta na Rosjanach; wytłuszczenia – mrówkodzik]

%d blogerów lubi to: