Archives for posts with tag: toaleta

– Mrożek się śmiał, że jak ktoś ma nobla, to niech się leczy, a nie chodzi po przyzwoitych toaletach.

– Bardzo mi się podoba ta jednostka chorobowa! Znam parę osób, którym ona doskwiera. Z urojenia.

– Fajni chłopcy dzisiaj byli.

– Ale co mi z tego, jak stoję za barem.

– No co, ja to chciałbym mieć taką pracę.

– W sensie jaką?

– Że pójdę do kibla i se pomarzę…

– Po ścianie?!

– Nie, o nich. Ale też.

– Co robisz?

– Robię siki.

– Teraz? Siedząc w fotelu?!

– No. Uwolnię je w łazience. A teraz je robię.

– A widziałeś tego wysokiego, co wyszedł z toalety?

– No, patrzył się na nas. I jakoś tak westchnął.

 – Jakby namiętnie.

– Albo jakby go zemdliło.

– Hm, patrzył na nas jednocześnie namiętnie i jakby go zemdliło… Jezus Maria, zakochał się!

 

 

– Jaką macie przepustkę?

– Czerwoną, a ty?

– Też czerwoną.

– I do czego to uprawnia?

– Z pewnością do niczego. Z czerwoną możesz sobie stanąć na schodach przed filharmonią.

– A jakie jeszcze są?

– Zielona, ona uprawnia do słuchania. I żółta. Z żółtą ma się prawo wejścia do foyer, ale bez prawa korzystania z toalety.

– Nie no, jak z żółtą, to jest prawo korzystania z toalety, ale ograniczone…

IMG_3295

– Jak my mamy zjechać z tymi walizami? Ani windy, ani ruchomych schodów.

– Oni chyba wciąż zrzucają niepełnosprawnych ze Skały Tarpejskiej.

– Ale tu jest znaczek.

– To toaleta, nie winda.

– Czyli na dole jest toaleta dla niepełnosprawnych, do której nie ma jak dotrzeć?

– Aha! Zrzucają ich po nieruchomych schodach na dół i wtedy tamci mogą się doczołgać do toalety.

 

 

gnothi moz gnothi toaleta

– Ty wiesz, że w Łodzi mają takie coś, czego w Warszawie nie ma, a od dawna mówię, że być powinno – takie toalety, co się zamykają automatycznie i same dezynfekują.

– Tam to muszą takie mieć, bo inaczej, to by wszyscy tam wymarli, jakby ich regularnie nie dezynfekowano.

——————————————-

* Co się tyczy knura z tytułu – patrz hasło knur w słowniczku.

Rozmawiamy o Hanekem i staniu w kolejce.

– Ha. Za miłością. Kolejka. Fajne.

– Stoi się, stoi, panie, za miłością.

– Ja – kurwa – zazwyczaj stoję i jedyne, co mogę wystać, to miłość do siebie. To jak kałuża moczu w kolejce, przy której ni widu, ni słychu o toalecie, szalecie, kiblu.

– Co zamierzasz zrobić z tą reprodukcją Leonarda? Chyba schować?

– Jak to schować! Powieszę w toalecie.  Chciałbym mieć ten komfort, że kiedy mnie odwiedzi jakiś dystyngowany gość, to żeby nawet w tym miejscu mógł obcować z… Z…

– Z łasiczką…?

– Ohyda.

– No dobrze. A Bronzina też tam powiesisz?

– Och, Bronzina to nawet bardziej!

[tako rzecze mmm]

– Jak jesteś w toalecie, to się wydaje, że za zasłonką jest seksrum. Jak jesteś w palarni, to też się wydaje, że za zasłonką jest seksrum. Z jednej strony za zasłonką jest palarnia, a z drugiej – toaleta. A więc… tu jest seksrum. Wszędzie jest seksrum.

– Muszę iść do toalety.

– Idź.

– Chciałem iść.

Kartka uchwycona w toalecie pewnego wydawnictwa:

 

%d blogerów lubi to: