– Patrz, oni ze sobą kręcą! Noż cuda-wianki!
– W tym układzie to prędzej wóda-cyjanki.
– Minister wypowiedział się na tematy ekologiczne, stwierdzając, że dwutlenek węgla nie może być szkodliwy, skoro spożywamy go w napojach gazowanych.
– Paracelsus mówił, że wszystko jest potencjalnie trucizną, tylko zależy od dawki. Po stopniu zaczadzenia pana ministra widać, że religia i polityka działają tak samo.
– Nie martw się, pająków ten środek na komary pewnie nie utruwa.
– A dlaczego?
– Bo to nie są owady.
– Niee?
– No nie.
– A co?
– No co.
– Skorupiaki?
– Nie…
– No bo one nie mają skorup. To co to są?
– No zgaduj. Podpowiem. One plotą takie…
– Sieci.
– Zwane inaczej…
– To są sieciaki!
– Słyszałeś to?
– O rany boskie.
– Powiedziałbym, że Pluhar dała czadu, ale czad jest trucizną bezbolesną…
– Ale nie przez krzaczory, dobrze?
– Przecież popsikaliśmy się tym na komary. Na kleszcze też pewnie działa.
– Ja tam nie wiem. Nigdy się tym nie psikałem. I nigdy nie miałem kleszcza. Kto wie, może ten środek je do mnie przyciągnie?
Wlewa mu w ucho płyn trędowaty, podstępem swą szpadę zatruwa.
[z wypracowania koleżanki, VIII klasa podstawówki, na temat Szekspira]
Śpiewała też onegdaj Juliette Noureddine, znaszli tę cyc-maszynę?