Koleś o wyglądzie i sposobie bycia dresa. Koło trzydziestki. ADHD albo kokaina, amfetamina, na pierwszy rzut oka. Twarz trochę wyrokowca, kiedyś mógł być ładny. Nie znam go. Podchodzi, staje nieco za blisko mnie, i mówi niemal jednym ciągiem:
– Popatrz na tamtego, fajny ten koleś, ten czarny, zajebisty. Myślałem, że może z nim, ale… Moja żona miała raka. Przyszła do mnie do szpitala. Bo wypadłem z czwartego piętra. A na sali leżał ze mną taki jeden i do niej mówi, ją pociesza: nie martw się, ja wypadłem z siódmego… Muszę iść. Zostawiłem bluzę z turkusowym obszyciem.