Nie ma bardziej towarzyskiego zwierzęcia i gadatliwego.
Jeżeli spotkamy dzika w lesie – proszę, nie bójmy się,
nie starajmy się go zaskakiwać.
Jak on jest skoncentrowany, sobie buchtuje,
to chrząknijmy, zacznijmy głośno rozmawiać.
Możemy też go obserwować, ponieważ warto zwrócić na niego uwagę,
dlatego że jest to niezwykłe zwierzę,
zarówno pod względem inteligencji, jak i przystosowań.
On ma kopyta, ma ryjek;
To jest narzędzie pracy dzika.
Dziki są zbawieniem lasów.
One w lesie są tylko dobrem
[Marcin Kostrzyński, kanał na YouTube]
– Czemu ta kobieta dwa miejsca dalej tak głośno napieprza?
– Bo jest zatkana. Mówi potwornie przez nos, więc pewnie i uszy ma zapchane. Ale nie pociąga nosem, więc to nie katar, tylko jakaś patologia anatomiczna.
– Albo takie polipy, że mogłaby z nich ugotować zupę frutti di mare dla czterech osób.
– Ciekawe, dokąd jedzie. Może wysiądzie już w Poznaniu?
– To by wiele wyjaśniało. Jeśli poznaniaczka, to dlatego się nie leczy z tego zatkania, że po pierwsze nie wyda na lekarza, a po drugie, nie oddychając przez nos, może zaoszczędzić też powietrza!
– Bardzo często się budzę z czymś w uszach.
– W uszach? Nietypowe. Pomyślałbym, że w czym innym.
– Jak w czym innym to trudno by się było nie obudzić.
– No, chyba że w grę wchodziłby chloroform.
– Wciąż trudno mi się przyzwyczaić do sytuacji, w których to nie z moich ust pada najbardziej niestosowna wypowiedź…
– Co wy w tym Dvořáku widzicie?
– My w tym Dvořáku słyszymy.
– A tytuł od tej, co sobie „wianeczek zmaczała”?
– Piosnka litewska. „Prawda, matusiu, prawdę wyznać wolę…”
– Nie podśpiewuj tego, nie rób mi ohrwurma, bo znowu będę w rosole.
– Jak to?
– Nie pamiętasz, jak spacerowaliśmy po parku tworkowskim i pruszkowskim, to nie mogłem przestać tego podśpiewywać? Przez kilka godzin. „Prawda, matusiu, prawdę wyznać wolę, jestem zmaczana jak kluski w rosole” i tak na pięćset różnych sposobów.
– Może moglibyśmy skorzystać jakoś z naszych wad?
– Jakich?
– Wzroku, słuchu. Ty jesteś półślepy, a ja półgłuchy.
– No tak, to razem bylibyśmy jednym niepełnosprawnym, który miałby bilet za darmo, a drugi byłby sprawny…
– Więc wchodziłby za pół ceny jako opiekun!
– A którą stronę masz gorszą?
– Lewą.
– Ja też lewą. To jak byśmy stali do siebie?
– Boko-tyłem. Ja do twojego prawego oka swoim prawym uchem. A chodzilibyśmy bokiem, jak krab, żeby żadnego z nas nie dyskryminować.
– Widziałeś to euro sado-maso?
– Coo?
– No, transparent, tu po prawej.
– Euro sado-maso?!
– „EUROSODOMA STOP”!
– Ty tylko o jednym.
– Powiedziałem mu to.
– Co mu powiedziałeś?
– Qué pequeñitas orejas!
– Co to znaczy?
– Że ma małe uszka. Śliczne ma. Myślisz, że zrozumiał?
– Nie wiem, ale pocałował mnie w głowę i poszedł.
*
– Patrzcie, mam misia!
– Jakiego misia?
– Tu, misia maskotkę.
– Ojej, ale on ma… Cipę!
– Lepszy miś z cipą niż cipa z misiem.
*
– Podobacie mi się.
– On powiedział, że mu się podobamy? Nawzajem!
– Nie, powiedziałem: „Siedzicie sobie?”…
– A, tak czy siak nawzajem.
– Wyobraźcie sobie, że byłem u lekarza i okazało się, że mam niedorozwój tego, no, robaka w mózgu.
– To w uchu?
– Nie, to w głowie!
– I co teraz?
– Do tej pory brałem leki na padaczkę, były super, ale nie działały.
– Yyy!
– Co się odsuwasz?
– Bo się boję, że mi namciukasz do ucha.
– Ale ja tylko nosem jeździłem…
– Nosem. A co jest pod nosem?
– Wąsy?
– A pod wąsami? Mciukawica.
– A ty tam nie podsłuchuj!
– Nie podsłuchuję. Nie wolno mi podsłuchiwać. Ale wolno mi słyszeć.
– Ten koncert był wstrętny, ale dzięki niemu zobaczyłem, że nie tylko zagranicznicy przyjeżdżają do Polski chałturzyć, ale działa to także w drugą stronę. Nie podniosło mnie to jednak na duchu, ani tym bardziej na uchu.
– To jest taka obserwabla emocji.
– Co to jest obserwabla?
– Jeśli dobrze rozumiem, to w fizyce kwantowej jest to coś obserwowalnego, mierzalnego, czy jakoś tak.
– Aaa… Na przykład oberwane ucho, bo po nim można zaobserwować działanie emocji.
– Pamiętaj też, że bardzo bym to ucho chciał sfotografować Muszę pomyśleć, jak to zrobić, by wyszło tak, jak bym chciał. Wielkie zdjęcie ucha, to byłoby coś.
Wlewa mu w ucho płyn trędowaty, podstępem swą szpadę zatruwa.
[z wypracowania koleżanki, VIII klasa podstawówki, na temat Szekspira]
Śpiewała też onegdaj Juliette Noureddine, znaszli tę cyc-maszynę?