– Tu pod tą kaponierą jest jakaś tablica pamiątkowa. Ładnie oświetlona i w ogóle. Ale nie ma żadnych pasów dla pieszych, więc nie da się do niej dojść bez łamania przepisów.
– To pewnie tablica na cześć przechodniów wyklętych.
– Tu pod tą kaponierą jest jakaś tablica pamiątkowa. Ładnie oświetlona i w ogóle. Ale nie ma żadnych pasów dla pieszych, więc nie da się do niej dojść bez łamania przepisów.
– To pewnie tablica na cześć przechodniów wyklętych.
– Nie myśl, że nie zauważyłem, jak to robiłeś.
– Ale nie zareagowałeś.
– Fakt. Ale zapamiętałem.
– Dzięki temu będziesz miał mnie potem za co ukarać.
– Tak… W ten sposób zamiast być bezmyślnym sadystą będę… Konsekwentnym wychowawcą!
– Napijesz się czegoś?
– Aha!
– Kawy? Z mlekiem?
– Jak masz…
– Skoro pytam, to raczej mam.
– No nie wiem. Ja nigdy nie mam mleka w domu, ale i tak pytam.
– No ale jak nie masz mleka, to po co pytasz?
– Z grzeczności!
– Wiesz, że – IT’S OFFICIAL! – jesteśmy starymi dziadami? Od pół godziny gadamy o chorobach!
– Przynajmniej nie jesteśmy pradziadami, bo przedtem przez pół godziny gadaliśmy o perwersyjnym seksie, i to takim, który faktycznie uprawiamy…
– To zdjęcie góry z czubkiem płasko odciętym przez mgłę wygląda, jakby Wolny Tybet emigrował na Słowację.
– Dzisiaj był nawet dość szybki.
– Orogenezy się im, psia mać, zachciewa. Za moich czasów każdy trzymał własną morenę w domu i się nie afiszował.
– Problem z polskimi liczebnikami wynika poniekąd z faktu, że polszczyzna ma pięć rodzajów gramatycznych…
– GENDER atakuje!
– Co znamienne, podstępne lewactwo wyeliminowało z polszczyzny liczbę podwójną, niszcząc podstawową komórkę chłopak-dziewczyna-prawdziwa-rodzina. Nic tylko pojedyncza (masturbacyjne single) i mnoga (orgie)!
– I stąd ten fałszywy dualizm, że raz w dupę to nie pedał, a dwa to już tak…
– Fałszywa dychotomia.
– Dupotomia.
– A jaka jest prawda?
– Same pedały!
– Dobrze, że same, tak to się przynajmniej nie gżą. To już krok w dobrym kierunku. Następnym będzie nauka spania z rączkami na kołdrze.
– The word „orifice” must be one of the most disgusting in the English language.
– It’s no better with its Polish equivalent, I guess. It’s otwór, pron. „otfoor”. It sounds ugly and combines the idea of a hole (otwór) and of a big sack (wór), with a dash of something apparently light-hearted (ot = „just”, „as little as this”). It’s almost paedophilia.
– Potwór!
– Which adds to it the pleasant idea of a „monster”. And by the way, thank you, it’s quite flattering.
– On nawet nie jest w stanie wyartykułować „pożądaj za mną”.
– Czego?
– Podążaj za mną!
*
– Z kim jesteś?
– Z tamtym. Dziś poznałem, jutro nie poznam.
*
– Tam kolesie są lepszej jakości.
– Może i są… A może z nimi jest jak z librettami zagranicznych oper: więcej się wybacza tekstowi w obcym języku.
– Ojej, strasznie zadarty ten paznokieć!
– Ale był unieruchomiony i już nie boli.
– Wygląda strasznie.
– Tylko wygląda.
– Ale nie tak strasznie, jak mój nowy romans.
– Ale ja swój zakleję…
– Ja swój też… Najchętniej srebrną taśmą!
– A nie bałeś się, iż popełniając czyn nierządny w miejscu publicznym, narażasz się na sankcje?
– Nie. Wykształcenie urbanistyczne się jednak przydaje: oszacowałem wielkość ściany bloku wychodzącej na park, podzieliłem przez szerokość pasów na ulicy i wyszło mi, że mieszka tam tyle ludzi, że na pewno każdy pomyśli, że ktoś inny zadzwoni na policję, więc w rezultacie nikt nie zadzwoni.
– Zabawne, że użyłeś wtedy określenia „spłaszczyciel”, a nie „płaszczyciel”. Jakoś częściej chyba takie słowa biorą się od czasowników niedokonanych. Chociaż z drugiej strony jest „założyciel”, a nie „zakładaciel”. Może to kwestia skuteczności, z jaką ktoś daną czynność wykonał.
– No, gdyby na przykład Polska miała zniszczyciele, a nie niszczyciele, tobyśmy wygrali wojnę.
– Nie rozumiem, po co te elektryczne szczoteczki do zębów są takie duże. Mogłyby być takie małe jak sama końcówka.
– To w sumie ona myje, więc po co reszta.
– W sumie to ja myję zęby, więc po co szczoteczka?
– Mój supermarket zaczął dziurawić torby foliowe.
– Po co?
– Żeby się dzieci nie dusiły.
– Skąd wiesz?
– Zauważyłem, jak już miałem jedną na głowie.
– Próbowałeś coś popełnić, robiłeś test, czy ktoś na tobie?
– Oj, miałem akurat pod ręką.
– Niektórzy lubią ślady – estetycznie przynajmniej.
– Nie wszyscy akceptują. A skoro już o tym mowa, masz zaległą karę.
– Każdy ma zaległą karę!
– Lubię jak filozofujesz. Wychodzi ci. Ty masz świeżą zaległą.
– Za co mam świeżą?
– Spodziewałem się tego pytania i mam przygotowaną odpowiedź: zgadnij. Jak nie zgadniesz w trzech podejściach, to będzie podwójna.
– Czy kara sama w sobie już była za to, że spodziewałeś się, że zapytam się za co?
– A powiedz, ten twój facet to nie ma takiego trochę rysu socjopatycznego?
– Nie-e.
– Psychopatycznego może?
– Nie.
– To może jakiegoś Aspergera czy coś?
– Nie, to są lata pracy.
– Co za powietrze!
– Letnie.
– Aż noc zatyka.
– Ja go za bardzo nie trawię.
– On dużo doświadczył…
– O, super, uczyń go człowiekiem w moich oczach, może tak będzie łatwiej go zrozumieć…
– …Doświadczył innych.
– Boli mnie głowa.
– Ibuprofen?
– Poproszę.
– Proszę, oto pigułka gwałtu.
– Skoro gwałt już był, to raczej pigułka po.
– Nie przepadam za kotami.
– Ja lubię. Są bardzo ludzkie.
– Jak dla mnie za bardzo. Idealną proporcję człowieczeństwa i zwierzęcości ma w sobie jamnik. Dość się człowiek użera z innymi ludźmi, po co mu jeszcze kot.
– Żeby był.
– Ontologiczno-teleologiczne uzasadnienie kota!
– Nie, po prostu żeby był.
– Ale po co?!
– Żeby nie trzeba było po niego dzwonić.