Archives for posts with tag: wychodek
Rozmawiamy o Hanekem i staniu w kolejce.
– Ha. Za miłością. Kolejka. Fajne.
– Stoi się, stoi, panie, za miłością.
– Ja – kurwa – zazwyczaj stoję i jedyne, co mogę wystać, to miłość do siebie. To jak kałuża moczu w kolejce, przy której ni widu, ni słychu o toalecie, szalecie, kiblu.
Wracam z łazienki i włączamy Finlandię Sibeliusa. Zastanawiam się głośno:
– Czy ten Sibelius nie za pompatyczny jak na taki kraj jak Finlandia?
– Dla mnie wcale nie jest pompatyczny. Czuję w jego muzyce ten śnieg i mróz, i las…
– Nie-e, to odświeżacz do kibla.
Po chwili rozmowa schodzi na malarstwo Juliana Fałata. Rabbio się rozmarza:
– Fałat… Jak ja lubię Fałata. Kojarzy mi się z tym Sibeliusem. Może to przez te jego łosie we mgle…?