Archives for posts with tag: wymioty

– Czekaj, wyrzucę peta. To chyba jest kosz.

– Taki dizajnerski? To pewnie nie do petów.

– A do czego?

– Dla wegan-bulimików, żeby mieli gdzie zwracać bio-eko humus.

– W sumie to i przed zjedzeniem, i po wygląda podobnie.

– No widzisz! I to się dopiero nazywa spójne poczucie estetyki!

 

 

– Daj spokój.

– Ale co? No naprawdę miło mi się z tobą gada.

– Ja odróżniam, kiedy ktoś jest zainteresowany, a kiedy przez grzeczność próbuje nie bełtnąć.

W oczekiwaniu na dzisiejszy koncert tłumaczonko fragmentu 2. pieśni cygańskiej Brahmsa.

 

Spieniony potoku Rima

Jakżeś ty zbełtany;

Na brzegu żalę się w głos

Na ciebie, najmilsze me kochanie!

 

Co w oryginale brzmi:

 

Hochgetürmte Rimaflut

Wie bist du so trüb;

Am dem Ufer klag ich

Laut nach dir, mein Lieb!

 

[Hugo Conrat, przeł. Krystyna Jackowska-Pociejowa]

– To tak jakbym ja miał mieć cipę.

– Wyobraziłem sobie ciebie z cipą. Hm,  ja może wyjdę do toalety i skończę sobie wyobrażać.

 

 

Biedny nasz nieoszacowany phofesoh chhonicznie chohy na nieuleczalny wymiot. Wymiot obsesjonalnie chhroniczny phofesoha leczony był bezskutecznie przez największe międzynahodowe powagi. Phofesoh, dophawdy, wymiotował na największych specjalistów, ale też na hozmaitych pomocników, infihmiehki, que sais-je, także na mojego męża i na mnie, thudno w ogóle byłoby znaleźć sprzęt jaki, czy osobę, nie obwymiotowane przez naszego dhogiego phofesoha. W lecie wymiotuje nasz dhogi phofesoh na klomby, kwiatki, ziołka, hobaczki lub pieski, a też na przykład na insekty lub drzewa, lub taczki w oghodzie warzywnym.

[Księżna w Operetce Gombrowicza]

%d blogerów lubi to: