Archives for posts with tag: wypadek

– Jak tam?

– Smutno trochę.

– Dlaczego smutno?

– A nie wiem. Taki wynik odczuć mam.

– Wynik odczuć. Czyli takie wypadkowe samopoczucie?

– Wypadkowe to dobre określenie. Po wypadku.

 

 

– Ja to najbardziej lubię, jak te modelki na wybiegu się przewracają. Gdyby był taki filmik, to oglądałbym.

– Jest…

– Ty trollu! Ty trollu!

– Kazali mi kiedyś jechać na szkolenie do Łodzi. Ja na to, że nie pojadę na szkolenie do Łodzi, to wykluczone…

– Czemu wykluczone?

– …Potem uległem, ale i tak okazało się, że dwudniowe i trzeba z noclegiem. Więc domogłem się zakwaterowania w Piotrkowie Trybunalskim…

– Ale dlaczego?!

– Łódź? Co to za miasto! Afera za aferą, handel skórami, pavulonem, spadające balkony, dzieci w beczkach, epidemia mononukleozy, kobieta wjeżdża przez witrynę do sklepu, zabija cztery osoby samochodem, mowy nie ma, żebym się tam zatrzymywał.

– Po czym on ma te ślady? Po rowerze? Rolkach?

– Po czymś tak supernowym i trendy, że myśmy nawet o tym jeszcze nie słyszeli, a on miał już na tym wypadek.

– To jest taka obserwabla emocji.

– Co to jest obserwabla?

– Jeśli dobrze rozumiem, to w fizyce kwantowej jest to coś obserwowalnego, mierzalnego, czy jakoś tak.

– Aaa… Na przykład oberwane ucho, bo po nim można zaobserwować działanie emocji.

– Tak różny, a tak podobny.

– No. To nie takie proste.

– Ale chemia jest, wbrew rozsądkowi. U mnie.

– U mnie tak prawie zawsze. Rassudok moj izniemogajet.

– Wytnij!

– Co robiłaś?

– Ćwiczyłam umieranie w wypadku samochodowym. A jak wyglądałam?

– Jakbyś ćwiczyła umieranie w wypadku samochodowym.

– To muszę jeszcze poćwiczyć, nie?

[z filmu Druciki, 2009, reż. I. Grzyb i A. Gowin]

Koleś o wyglądzie i sposobie bycia dresa. Koło trzydziestki. ADHD albo kokaina, amfetamina, na pierwszy rzut oka. Twarz trochę wyrokowca, kiedyś mógł być ładny. Nie znam go. Podchodzi, staje nieco za blisko mnie, i mówi niemal jednym ciągiem:

– Popatrz na tamtego, fajny ten koleś, ten czarny, zajebisty. Myślałem, że może z nim, ale… Moja żona miała raka. Przyszła do mnie do szpitala. Bo wypadłem z czwartego piętra. A na sali leżał ze mną taki jeden i do niej mówi, ją pociesza: nie martw się, ja wypadłem z siódmego… Muszę iść. Zostawiłem bluzę z turkusowym obszyciem.

%d blogerów lubi to: