Archives for posts with tag: Zamek Sinobrodego

– Byłem w Paryżu na „Sinobrodym” według Warlikowskiego. Publika padła na kolana.

– Warszawscy klakierzy nie mogą paść przed Trelińskim na kolana, bo już leżą przed nim krzyżem.

– Mariusz Treliński – Zamek Sinobrodego.

– Co?

– Mariusz Treliński – Zamek Sinobrodego.

– Słyszę, ale o co chodzi?

– Jest napisane „Zamek Sinobrodego. Mariusz Treliński”. A myślałem, że to Bartók.

– Żeby zaśpiewać operę w innym języku, to się trzeba uczyć nie tylko nowego tekstu, tylko w ogóle od początku. Taka na przykład Birgit Nilsson śpiewała Zamek Sinobrodego, owszem, ale tylko po niemiecku i po szwedzku.

– Co ty gadasz! Śpiewać węgierską operę po szwedzku to jak wsadzać sobie wibrator w kształcie cipy!

– W Jolancie reżyser, widać, bardzo się przejął historią niewidomej księżniczki i zrobił przedstawienie, którego można spokojnie słuchać z zamkniętymi oczyma, bo na scenie nie dzieje się nic ciekawego, a śpiewają całkiem dobrze. Za to przy Zamku Sinobrodego przez tandetne odgłosy z głośników nie byłem chwilami pewien, czy jestem w operze, czy w teatrzyku dla dzieci.

%d blogerów lubi to: